Cały weekend Niemcy świętowali 20. rocznicę zjednoczenia. - Jesteśmy wolni - słychać było zewsząd. Nie wszyscy są jednak zadowoleni, a narzekają najczęściej na polityków, bo nic nie robią i na wciąż widoczne podziały.
Berlin, Brema czy Frankfurt nad Odrą. Nie ważne gdzie. Piknik trwa od kilku dni. W niedzielę Niemcy świętowali okrągłą, dwudziestą rocznicę zjednoczenia RFN i NRD.
Z całego świata do Berlina napłynęły gratulacje z okazji rocznicy jedności. Nie każdy z naszych zachodnich sąsiadów jest jednak zadowolony z minionych dwóch dekad.
- Teraz chleb kosztuje 3 euro, kiedyś się płaciło mniej, niż markę - słychać często od mieszkańców byłej NRD. Czują się gorsi.
- Na początku cieszyliśmy się z upadku muru, a teraz niekoniecznie, wszystko wydarzyło się za szybko - mówią inni.
Ludzie uciekają
Z kolei ci z zachodnich Niemiec przypominają, ze na Wschód wciąż płyną miliardy euro. - Od wielu lat płacimy część naszej pensji na odbudowę nowych landów i nie wiemy tak naprawdę, na co te pieniądze idą - mówi pedagog Bjoern Single.
Nie jest tajemnicą, że ze wschodnich Niemiec wyjeżdża 50 tys. ludzi. Z Hoyerswerdy, miasta w północnej Saksonii, wyprowadziła się już połowa mieszkańców. Ludzie uciekają, bo nie ma tam pracy.
Będzie po równo?
Różnica miedzy Wschodem a Zachodem wciąż jest ogromna. Mimo, to Niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w opublikowanym na 20-lecie raporcie podkreśla, że zjednoczenie to sukces.
- Mieliśmy trudności z transformacja gospodarczą, ale do 2019–2020 roku poziom życia na Wschodzie i na Zachodzie będzie juz taki sam - uważa wiceminister spraw wewnętrznych Niemiec Christoph Bergner.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN, fot. PAP/EPA