Edgar Matobato - były zabójca na zlecenie, który przed laty miał pracować dla obecnego prezydenta Filipin Rodrigo Duterte w mieście Davao - dzień po publicznym przesłuchaniu przed senacką komisją nie dostał ochrony, na którą liczył, wychodząc z cienia jako pierwszy świadek i uczestnik tamtych zbrodni.
Matobato zeznał w czwartek w czasie posiedzenia komisji transmitowanego przez media na Filipinach, że ówczesny burmistrz miasta Rodrigo Duterte między 1988 a 2016 rokiem wynajmował szwadron śmierci złożony z byłych członków służb i bojówkarzy ruchów komunistycznych. Szwadron zabił nawet tysiąc osób - mówił zabójca, sam przyznając się do ponad 60.
Opisał przypadek z 1993 r., gdy sam Duterte miał zabić z karabinu uzi oficera wymiaru sprawiedliwości. Matobato opisał zabójstwo mówiąc, że ówczesny burmistrz "dobił" rannego funkcjonariusza "opróżniając w niego dwa magazynki".
W piątek przewodniczący filipińskiego Senatu Koko Pimentel napisał na swoim koncie na Facebooku, że odmówił Matobato statusu świadka koronnego, a także ochrony. "Nie ma żadnego dowodu na to, że jego życie jest zagrożone" - napisał, podaje stacja CNN.
Senator Sonny Trillanes, który chce wyjaśnienia zabójstw z Davao uznał decyzję za "bezduszną" i zapowiedział, że "upewni się, by świadek był chroniony".
Autor: adso//gak / Źródło: CNN, tvn24.pl