Konwój z pomocą humanitarną został zatrzymany na przedmieściach miasta Hims. Wojsko reżimu twierdzi, że usuwa "miny-pułapki" z budynków w dzielnicy Baba Amro, która najbardziej ucierpiała od ostrzału artyleryjskiego. W innym mieście Syrii, Darze, doszło natomiast do silnej eksplozji. Według władz był to atak zamachowcy-samobójcy. Zginęło co najmniej siedem osób.
- Żadna ekipa nie wjechała w piątek do Baba Amro, gdyż władze nie zgodziły się na pomoc Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca. Cały czas trwają negocjacje - poinformował w sobotę rzecznik Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża w Damaszku Saleh Dabbakeh. Wojsko poinformowało, że oczyszcza drogę z "min-pułapek"
Dostęp ograniczony
Pomimo wycofania się w czwartek większości rebeliantów z Baba Amro, nadal sporadycznie trwają tam walki. W sobotę wojsko wznowiło ostrzał dzielnicy. W wyniku trwających od ponad miesiąca walk w całym Hims, ale szczególnie w Baba Amro, zginęły już setki ludzi. Warunki humanitarne są katastrofalne. Brakuje żywności, wody, nie ma pomocy medycznej dla chorych i rannych.
Sytuację w dzielnicy miała poprawić pomoc Czerwony Krzyża. W czwartek reżim wydał zgodę na wjazd konwoju złożonego z siedmiu ciężarówek z 15 tonami pomocy. Transport opuścił w piątek Damaszek, przebijając się przez wiele godzin w w trudnych warunkach atmosferycznych do Hims. Jednak na miejscu lokalne władze odmówiły zgody na pokonanie ostatnich kilometrów.
Bomba w samochodzie
Ataki i akty przemocy trwają też w innych częściach Syrii. W jednym z kolejnych zbuntujących się miast, Darze, doszło do silnej eksplozji. Władze twierdzą, że był to zamach samobójczy z użyciem samochodu pułapki.
- Co najmniej siedem osób zginęło, osiem innych zostało rannych. Znajdowały się blisko samochodu, który wybuchł - powiedział mieszkaniec Dary Said Dżauabra. Mieszkańcy mówią, że samochód marki Kia eksplodował na parkingu w pobliżu wojskowego punktu kontrolnego. Wybuch rozbił szyby w okolicy i pozostawił wielki krater.
Według państwowej agencji syryjskiej Sana "terrorysta samobójca zdetonował samochód, którym jechał". Agencja podała, że zginęły dwie osoby, a 20 zostało rannych. Opozycyjni aktywiści w Darze zaprzeczyli, by eksplozję spowodował zamachowiec samobójca, lecz sami nie wyjaśnili przyczyn eksplozji.
Walki trwają
Szef mającego siedzibę w Londynie syryjskiego Obserwatorium ds. Praw Człowieka Rami Abdel Rahman powiedział, że antysadatowscy bojownicy zabili w sobotę sześciu żołnierzy i zranili dziewięciu w miejscowości Herak na południe od Dary.
Mieszkańcy i aktywiści opozycyjni w tym regionie informują o starciach między dezerterami z armii a oddziałami sił bezpieczeństwa.
Rewolta przeciwko prezydentowi Syrii Baszarowi el-Asadowi trwa od 11 miesięcy. Według szacunków ONZ dotychczas zginęło co najmniej 7500 ludzi.
Źródło: PAP, BBC