- Jest niemożliwe, aby airbus rozpadł się w powietrzu z powodu problemów technicznych lub błędu pilota - twierdzi rosyjska linia lotnicza, której samolot rozbił się na Synaju. Według jej przedstawicieli maszyna była w pełni sprawna i załoga nie zgłaszała żadnych problemów. Wskazują przy tym, że katastrofa musiała zajść z powodu "działań fizycznych lub mechanicznych", sugerując zewnętrzną przyczynę katastrofy.
Linie Kogalymavia (nazwa handlowa Metrojet) zabrały głos dwa dni po sobotniej katastrofie Airbusa A321 w Egipcie. W wypadku zginęli wszyscy obecni na pokładzie, 224 osoby, niemal wyłącznie turyści wracający z Szarm el-Szejk do Sankt Petersburga.
Wszystko miało być bez zarzutu
Według linii lotniczej, w ciągu co najmniej pięciu ostatnich lotów załoga nie zgłaszała żadnych problemów z samolotem i nie odnotowała nic w książce samolotu. Silniki miały przejść inspekcję w Moskwie 26 października i wszystko miało być bez zarzutu. Uszkodzenia wynikłe z uderzenia ogonem pas w 2001 roku miały zostać odpowiednio naprawione i nie stwarzały ryzyka. W podobnym tonie wypowiedzieli się przedstawiciele irlandzkiej agencji lotniczej odpowiadającej za bezpieczeństwo lotów. Rozbity samolot formalnie był zarejestrowany w Irlandii, jako własność filmy, która leasingowała go Rosjanom. Według Irlandczyków maszyna miała odpowiedni certyfikat dopuszczający do lotów i dostała go w tym roku. Irlandzkie władze zaznaczają jednak, że bieżąca obsługa i przeglądy to zgodnie z prawem obowiązek Rosjan i nie mogą się na ten temat wypowiadać. Przedstawiciele linii Kogalymavia zapewniają, że dopełniali tego obowiązku. Firma miała "nie mieć problemów finansowych, które wpłynęłyby na bezpieczeństwo lotów". Rosyjskie media podają, że pracownicy linii nie dostawali pieniędzy od dwóch miesięcy. Według przedstawicieli linii lotniczej, samolot nie mógł rozpaść się w powietrzu z powodu jakiejś awarii lub błędu załogi. Ich zdaniem musiało to być jakieś niesprecyzowane "działanie fizyczne lub mechaniczne".
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters