20-letnia Bionce Amaya Cortez chciała spędzić Święta Wielkanocne w rodzinnych stronach. Do meksykańskiego stanu Nuevo Leon z Teksasu, gdzie na co dzień mieszkała, pojechała z grupą znajomych. Nie wróciła, osierociła czteromiesięczne dziecko. W sprawie jej śmierci zatrzymano jedną osobę, poszukiwane są kolejne.
Bionce Amaya Cortez zaginęła 9 kwietnia. Ostatniej nocy, kiedy widziano ją żywą, poszła ze znajomymi na kolację i do kina w Montemorelos, mieście w stanie Nuevo Leon na północy Meksyku. W nocy wysłała mamie SMS-a, potem jej telefon zamilkł. Jej ciało znaleziono 14 kwietnia na opuszczonej farmie. W związku z jej śmiercią aresztowano jedną osobę - 18-letniego Martina N. Poszukiwane są kolejne osoby - znajomi ofiary, którzy zdaniem śledczych najprawdopodobniej wyjechali już z kraju.
20-latka na co dzień mieszkała w Mission w Teksasie. Cztery miesiące temu została matką. Do Nuevo Leon przyjechała na Święta Wielkanocne z grupą znajomych. Po jej zaginięciu przedstawiali wykluczające się wersje wydarzeń. – Wszyscy opowiadają inną historię - żaliła się agencji EFE matka dziewczyny. - Jedni mówią, że nie wróciła z Montemorelos, inni, że poprosiła, żeby wysadzić ją na ulicy – opowiadała.
Nie wiadomo, co wydarzyło się ostatniej nocy, kiedy Bionce żyła. Według sekcji zwłok przyczyną śmierci był uraz czaszki. Jedna z wersji mówi, że obrażeń doznała w czasie wypadku samochodowego, gdy jechała ze znajomymi. Kierowca miał jechać bardzo szybko, na zakręcie drzwi się otworzyły, a dziewczyna wypadła. Jej ciało porzucono następnie na farmie. Według innej wersji znajomi zostawili ją samą na ulicy, bo planowała spotkać się z kimś innym.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku kobietobójstwa. Prokuratura nie zdradza na razie, czy chodzi tu o czyny popełnione z premedytacją czy o nieudzielenie pomocy. W ostatnich latach pojęcie kobietobójstwa (czyli kiedy do brutalnej śmierci kobiety dochodzi z powodu jej płci) wprowadzono do prawodawstwa kilku krajów latynoamerykańskich. Egzekwowanie przepisów jest jednak skomplikowane - udowodnienie kobietobójstwa jest trudniejsze niż innych zbrodni, często sami bliscy ofiar decydują się na rezygnację z tej kwalifikacji czynu, by przyspieszyć wymierzenie sprawiedliwości sprawcy.
Symbolem bezradności meksykańskich władz w walce z kobietobójstwem stała się śmierć Debanhi Escobar, od której w kwietniu minął rok. Poszukiwania zaginionej również w stanie Nuevo Leon 18-latki trwały 13 dni. Jej zwłoki odnaleziono dopiero, gdy pracownicy motelu położonego niedaleko miejsca, gdzie widziano ją po raz ostatni, zaczęli skarżyć się na odór wydobywający się z opuszczonego zbiornika. Władze przekonywały początkowo, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Rodzina Debanhi zarzuca im opieszałość i liczne zaniedbania. Za jej śmierć do tej pory nikt nie odpowiedział. Śledztwo trwa, nie dokonano ani jednego zatrzymania.
W China, tym samym regionie, w którym zginęła Bionce Amaya Cortez, w lutym zniknęły bez śladu trzy kobiety, również na co dzień mieszkające w Teksasie. Marina Perez Rios, Maritza Trinida Perez Rios i Dora Alicia Cervantes Saenz wybierały się na targ, gdzie miały sprzedawać ubrania. Do tej pory ich nie znaleziono.
Według oficjalnych danych, w Meksyku od 1964 roku zaginęły co najmniej 111 953 osoby. Tylko w 2023 roku zamordowanych zostało 30 968 osób.
Źródło: El Pais, Milenio, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Facebook