Marynarze flot Filipin i Wietnamu spotkali się na jednej ze spornych wysepek na Morzu Południowochińskim. Rozegrali mecz piłki nożnej, śpiewali karaoke i razem jedli. Wydarzenie pozornie błahe, ale bardzo wiele mówiące o tym, jak Filipiny i Wietnam porzucają wzajemną wrogość pod presją Chin.
Do spotkania doszło na wyspie w archipelagu Spratly, do którego roszczenia wysuwają praktycznie wszystkie okoliczne państwa: Chiny, Filipiny, Tajwan i Wietnam. Konkretnie była to wyspa Northeast Cay, kontrolowana przez wojsko filipińskie. W zeszłym roku to Filipińczycy odwiedzili Wietnamczyków na zajętej przez nich wysepce Southwest Cay, odległej o kilka kilometrów.
Bezludne wysepki zagubione na morzu
Spotkania mają wymiar przede wszystkim symboliczny i przy okazji są źródłem odrobiny rozrywki dla żołnierzy, którzy przez wiele miesięcy tkwią na niezamieszkanych wysepkach o rozmiarach stadionu piłkarskiego. Mieli okazję zagrać w piłkę nożną, zjeść razem wystawny (jak na ich codzienny wikt) posiłek i pośpiewać karaoke. Łącznie w wydarzeniu wzięło udział około stu ludzi. Ważna w tym wydarzeniu jest jednak przede wszystkim symbolika. Do niedawna oba państwa zacięcie twierdziły, że należą im się obie wysepki. Filipińczycy je zresztą kontrolowali do lat 70., kiedy Wietnamczycy przez nieuwagę filipińskich żołnierzy zajęli Southwest Cay. Wylądowali na niej, gdy kilku „pilnujących” jej wartowników akurat popłynęło na inną pobliską wysepkę po zapasy. W ostatnich latach wzajemna wrogość Filipin i Wietnamu ustępuje jednak współpracy, choć Hanoi i Manila nie są nadal w stanie rozwiązać kwestii spornych wysp. Nie tylko organizowane są symboliczne spotkania wojskowych, ale też do filipińskiej stolicy zawijają co jakiś czas wietnamskie okręty i ustanowiono specjalną „gorącą linię”, przy pomocy której rozwiązywane są np. problemy z rybakami, którzy zapędzą się na wody kontrolowane przez drugą stronę.
Presja z północy
Wszystko z powodu Chin, które coraz bardziej zdecydowanie wkraczają na Morze Południowochińskie. Wobec potęgi mocarstwa, oba mniejsze państwa samodzielnie są bezradne. W efekcie zacieśniają nie tylko wzajemną współpracę, ale też kooperują z Amerykanami. Prowadzi to do powstania coraz wyraźniejszego podziału na spornym morzu. Z jednej strony są samotne, ale potężne Chiny, a z drugiej szereg mniejszych państw upatrujących sposobu na zrównoważenie mocarstwa poprzez współpracę pomiędzy sobą oraz pomoc Amerykanów. Taka sytuacja powoduje narastanie napięć pomiędzy Pekinem a Waszyngtonem. Oba mocarstwa są coraz bardziej zaangażowane w spór na Morzu Południowochińskim i oba nie przejawiają chęci do ustąpienia. Chińczycy wręcz zagrozili Amerykanom, że jeśli nie zrezygnują ze swojej obecne polityki, to „wojna jest nieunikniona”. Konflikt o wyspy jest w istocie konfliktem o kontrolę wielkich obszarów Morza Południowochińskiego, które mogą skrywać znaczne złoża surowców, są ważnym obszarem dla rybołówstwa i kluczowym szlakiem żeglugowym. Na dodatek cały spór ma dla Pekinu duże znaczenie prestiżowe.
Autor: mk//gak / Źródło: Reuters, tvn24.pl