Maszeruje przez kraj, by uwolnić syna


Idzie z rękami oplecionymi łańcuchem. W palącym słońcu i w strugach deszczu. Na piechotę przez całą Kolumbię. Zdesperowany ojciec chce w ten sposób wybłagać u partyzantów, by wypuścili jego syna, uprowadzonego 10 lat temu.

Gustavo Moncayo dotarł już do Bogoty. Teraz zamierza rozbić namiot przed siedzibą prezydenta. Zapowiada, że będzie koczować tak długo, aż uda mu się doprowadzić do uwolnienia syna.

Zdeterminowany ojciec przeszedł w sumie ponad 800 kilometrów. Podróżował razem z córką. Po drodze zbierali podpisy pod apelem, by kolumbijski rząd i partyzanci podpisali porozumienie o wymianie jeńców.

Porwania dla okupu to plaga w Kolumbii. Uprowadzenia to dla partyzantów główne źródło dochodów, ale też narzędzie politycznego szantażu. Dlatego Moncayo stał się niemal narodowym bohaterem.

Gustavo Moncayo nie widział swojego syna od 1997 roku. Dziewiętnastoletniego wówczas kaprala porwała terrorystyczna partyzantka FARC.

Ostatnie wieści o zaginionym pochodzą sprzed czterech lat.

Źródło: ATPN, Reuters