44 osoby, wśród nich 24 bojowników Al-Kaidy zginęło w starciu, do którego doszło po ataku tych ostatnich na koszary wojskowe w Loder na południu Jemenu. W walce zginęło też 14 wojskowych i sześciu cywilów, którzy chwycili za broń, by odeprzeć atak terrorystów mających władzę nad tą częścią kraju od ubiegłego roku.
Do starć doszło w prowincji (muhafazie) Abjan, będącej matecznikiem bojowników Al-Kaidy. Loder to jedno z większych miast, położone ok. 150 km na północny-wschód od Zindżibaru, stolicy Abjanu, kontrolowanego przez "Partyzantów Szariatu", organizację związaną z Al-Kaidą na Półwyspie Arabskim. Poprzedni bilans mówił o siedemnastu zabitych.
Bastion Al-Kaidy
W sierpniu 2010 roku Al-Kaida przejęła na jakiś czas kontrolę nad ośrodkiem, później jednak miasto znów trafiło w ręce jemeńskiej armii. Anonimowy przedstawiciel armii tłumaczył poniedziałkowy atak, stwierdzając że "Al-Kaida chce z powrotem kontroli nad Loder". Pozycje Al-Kaidy na południu Jemenu atakują, wraz z siłami rządowymi i miejscowymi plemionami, bezzałogowe samoloty USA.
Warunki stawiane przez Waszyngton
Kampania przeciwko Al-Kaidzie jest jednym z najważniejszych żądań stawianych przez Waszyngton nowemu prezydentowi Jemenu Abd ar-Rabiemu Mansurowi al-Hadiemu. Hadi, do niedawna wiceprezydent, pod koniec lutego odebrał władzę z rąk Alego Abd Allaha Salaha, który po 33 latach rządów został zmuszony do ustąpienia na fali ulicznych protestów.
Źródło: PAP