W blasku kolorowych reklam na nowojorskim Times Square wieczorem w sobotę miejscowego czasu rozpoczęło się "Occupy Party" (okupacyjne przyjęcie) nawiązujące do protestów ruchu "Okupuj Wall Street". Policja zatrzymała ok. 50 osób. Demonstracje pod hasłem "Okupuj Kanadę" ("Occupy Canada") odbył się także w ponad 20 kanadyjskich miastach. "Oburzeni" ("Los indignados") przemaszerowali też ulicami największych miast w Ameryce Południowej.
Uczestnicy ruchu "Okupuj Wall Street" na Times Square przybyli z transparentami, balonikami, flagami i plakietkami. Demonstrowali przeciw bezduszności korporacji, w tym instytucji finansowych, i niesprawiedliwości społecznej. Uliczny hałas przerywały okrzyki, skandowane hasła, brawa i tętent bębnów.
"Ludzie, nie zysk", Popierajmy pracowników", "Instytucje bankowe są groźniejsze niż armie", "Biedni to nie leniwi", "Kocham Nowy Jork uczciwy i sprawiedliwy" - głosiły niektóre hasła. Towarzyszyło im skandowanie: "Banki dofinansowali, nas sprzedali", "Nasz plac" itp.
Kulminacja sobotnich marszów
Rozpoczęte o godz. 17 (23 czasu polskiego) zgromadzenie stanowiło kulminację sobotnich marszów i protestów. Ich animatorzy wykorzystali fakt, że w weekendowy wieczór na Times Square przybywają tysiące ludzi, by w obecności tłumów wyartykułować swoje postulaty. Rozdawali ulotki wyjaśniające strukturę ruchu i opisujące jego misję.
Początek manifestacji miał spokojny przebieg. Umundurowani funkcjonariusze ogrodzili miejsce wiecu barierkami. Setki samochodów policyjnych wypełniły przyległe ulice. Niektóre z nich są zamknięte. W pogotowiu czekały posiłki. Wysoko nad manhattańskim niebem unosiły się dyskretnie helikoptery.
Później doszło do przepychanek z policją. Jak informuje Reuters, łącznie aresztowano 50 osób. Policja zatrzymała 42 osoby za blokowanie chodnika, trzy osoby za próbę obalenia policyjnych barierek, a pięć za noszenie masek.
Akrobaci, niemowlęta i turyści
Amerykańskim zwyczajem protest o poważnym charakterze łączy się z show. By podkreślić wzburzenie, niektórzy demonstranci przybyli w splamionych na czerwono ubraniach. Skandowaniu haseł z żądaniem zmian towarzyszą m.in. spontaniczne, akrobatyczne występy młodych dziewcząt na rowerach i wyczyny mężczyzny demonstrującego swą zręczność z kołami hula-hoop.
W "Occupy Party" uczestniczyli głównie młodzi, niektórzy z maleńkimi dziećmi, ale nie brak osób starszych. Pośród tysięcy uczestników manhattańskiego wiecu znaleźli się też zwykli przechodnie i turyści, a także imigranci. - Ludzie okazują frustrację z powodu systemu, który utrzymuje się od dawna. Rozdział bogactwa jest bardzo nierówny. Amerykanie mieli nadzieję, że zmieni się to po wyborze Obamy, ale tak się nie stało i teraz mają już dosyć - przekonuje 31-letni Paulo Padilha urodzony w Brazylii. Od wielu lat ma obywatelstwo USA i pracuje jako filmowiec-dokumentalista. Narzeka, że podobnie jak wielu jego amerykańskich rówieśników, ukończył studia, ale nie stać go nawet na ubezpieczenie zdrowotne, bo musi spłacać pożyczkę za naukę i czynsz.
Kanadyjczycy na ulicach
Demonstracje pod hasłem "Okupuj Kanadę" ("Occupy Canada") odbyły się także w ponad 20 kanadyjskich miastach. W ocenie policji w Toronto, gdzie mieści się największa kanadyjska giełda oraz siedziby największych banków, przez dzielnicę finansową w centrum miasta przeszło ok. 3 tys. osób. Potem część demonstrantów przeniosła się do jednego z parków w śródmieściu, przynosząc ze sobą namioty i śpiwory.
Największy z kanadyjskich protestów, który odbył się w Toronto, przebiegał spokojnie, choć wielu komentatorów obawiało się agresywnych wystąpień, mając w pamięci czerwcowe zamieszki w Vancouver po rozgrywkach hokejowych czy ubiegłoroczne rozruchy w Toronto podczas szczytu G8.
Bo rośnie przepaść
Kanadyjskie banki nie były mocno zaangażowane w papiery powiązane z rynkiem nieruchomości, nie udzielały też zbyt łatwo kredytów hipotecznych i w dobrej kondycji przetrwały kryzys po upadku amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers w 2008 r. W związku z tym nie potrzebowały pomocy ze strony rządu.
Jednak protestujący podkreślają, że w Kanadzie rośnie przepaść między bogatymi a biednymi, że zbyt wiele władzy i pieniędzy trafiło w ręce najbogatszych. W Toronto łatwo zauważyć, że gwałtownie maleje obszar miasta zamieszkały przez osoby o średnich dochodach. Już w 2007 r. profesor David Hulchanski z Uniwersytetu Toronto poświęcił temu zagadnieniu specjalne badanie. Wynika z niego, że obszar Toronto zamieszkany przez średniozamożne rodziny skurczył się od lat 70. do 2005 roku z 66 proc. do zaledwie 29 proc.
W Toronto wśród protestujących pojawił się lider Partii Liberalnej Bob Rae. Podkreślił, że wielu demonstrantów doszło do wniosku, iż "w gospodarce brakuje demokracji", a Kanada, w której tradycyjnie ludzie troszczą się o siebie nawzajem, odchodzi w przeszłość.
Mniej liczne demonstracje odbyły się m.in. w Vancouver, Montrealu, Calgary, Edmonton, Winnipeg, Quebec City i w Halifaksie.
Idea zatoczyła koło
Początek protestów pod hasłem "Okupuj Kanadę" oznacza, że idea, która legła u podstaw ruchu "Okupuj Wall Street", zatoczyła koło - podkreślają kanadyjskie media. Pomysł powstał w kanadyjskim niezależnym dwumiesięczniku "Adbusters", wydawanym w Vancouver. Pracownicy pisma, przyglądając się protestom w Egipcie, byli zaskoczeni ich siłą i organizacją.
Zaczęli się zastanawiać, czy taką formę da się przenieść do Ameryki Północnej. Rezultatem był e-mail do 90 tysięcy osób z listy mailingowej pisma zachęcający do pojawienia się na Wall Street i "okupowania" tej ulicy 17 września. "Adbusters" ma ok. 100 tys. czytelników, z czego ok. 40 proc. w USA.
"Los indignados"
Tysiące "oburzonych" wyległo też na ulice największych miast w Ameryce Południowej protestując przeciw finansowej niegospodarności. Maszerowali śpiewając, tańcząc i machając transparentami z hasłami przeciwko finansowej nierówności, braku sprawiedliwości społecznej i bezrobocia. W Argentynie setki protestujących spotkało się pod Pałacem Kongresowym w Buenos Aires. Panuje tam świąteczna atmosfera.
- Oburza mnie nierówność, arogancja i ubóstwo. Ale nie tylko ubóstwo ekonomiczne, lecz także ubóstwo duchowe - powiedziała jedna z demonstrantek w stolicy Chile. Już od kilku miesięcy w Santiago de Chile odbywają się studenckie protesty na rzecz lepszej i tańszej edukacji.
Swoje niezadowolenie ze światowego kryzysu wyrazili także Meksykanie. Demonstranci pod Pomnikiem Rewolucji w Mexico City domagali się też skuteczniejszej walki z kartelami narkotykowymi.
Źródło: PAP, Reuters