Kilkadziesiąt indiańskich wspólnot w Chile uzgodniło, że utworzą Związek Terytorialny Mapuche (rdzennych mieszkańców płd. Chile i płd. Argentyny), by wspólnie walczyć o polityczną autonomię. Porozumienie plemion nastąpiło po wielu dniach zamieszek wywołanych tym, że siły rządowe zajęły tereny należące tradycjnie do Indian terenów w płd. Chile.
Środowa akcja policji w Chile mająca na celu wysiedlenie Indian z terenów zajętych przez rząd skończyła się strzelaniną, w której zginął jeden z protestujących. Ośmiu Indian i trzech policjantów zostało rannych w mieście Collipulli, 600 km od stolicy kraju, Limy.
Szef wspólnoty Mapuche Meli Wixan Mapu, Manuel Calfiu powiedział, że Indianie muszą się uciec do siłowej konfrontacji z rządem, by zyskać posłuch dla swych żądań o położenie kresu nędzy, w jakiej żyją ich wspólnoty. Prezydent Chile Michelle Bachelet zaapelowała do Mapuche o wybranie dialogu zamiast przemocy.
Chcą być sobą
Mapuche stanowią siedem proc. 17-milionowej populacji Chile. Mieszkają na południu kraju, w głębokiej nędzy i twierdzą, że rządowe inicjatywy, które mają im pomóc wykupić ziemię oraz firmy zajmujące się wyrębem lasu, to za mało, by mogli się podźwignąć ze skrajnej biedy. Mapuche opierali się hiszpańskiej konkwiście przez 300 lat, aż rząd Chile zepchnął ich na południe kraju.
Ameryka Południowe coraz gorętsza
Do podobnych zamieszek doszło w Peru, gdzie amazońscy Indianie protestowali przeciwko decyzji rządu zezwalającej prywatnym firmom na operowanie na ziemiach należących do tamtejszych Indian. - Chcemy odzyskać nasze terytorium, ale rząd nas nie słucha. Dlatego się zjednoczyliśmy - powiedział gazecie "El Mercurio" Juan Catrillanca, szef peruwiańskiej wspólnoty Teucuicui.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu