Ekipy staży pożarnej i wojskowe śmigłowce, które zrzucały wodę, zdołały w czwartek wieczorem częściowo ugasić pożar w porcie w Bejrucie. Agencja Reutera, powołując się na źródła pochodzące z Najwyższej Rady Obrony, przekazała, że ogień wybuchł podczas prac remontowych.
W czwartek wieczorem w porcie w Bejrucie doszło do kolejnego pożaru – płomienie wywołały panikę wśród mieszkańców, którzy wciąż pamiętają potężny wybuch w tym porcie, do którego doszło 4 sierpnia.
- Byliśmy przerażeni. Minął zaledwie miesiąc od eksplozji, która zniszczyła Bejrut. Zobaczyliśmy, że znów się to dzieje – powiedział 53-letni Andre Muarbes, gdy zobaczył pochodzący z pożaru pył na samochodach i budynkach.
Po potężnej eksplozji 2750 ton azotanu amonu w porcie, do której doszło pięć tygodni wcześniej, zginęło na miejscu lub zmarło później z powodu obrażeń ponad 190 osób. Ponadto rannych zostało 6500 ludzi, a tysiące budynków zostały uszkodzonych bądź zniszczonych.
Prezydent Libanu Michel Aoun powiedział podczas spotkania Najwyższej Rady Obrony, że pożar mógł być wynikiem sabotażu, błędu technicznego lub zaniedbań, a przyczyna tego zdarzenia musi zostać pilnie wyjaśniona.
Agencja Reutera, powołując się na źródła pochodzące z Najwyższej Rady Obrony, przekazała, że do pożaru doszło podczas prac remontowych. Iskry podczas spawania spadły na magazyny zawierające łatwopalne materiały – między innymi jedzenie przechowywane przez organizacje humanitarne.
Według wstępnych ustaleń śledztwa, które natychmiast zlecił oskarżyciel publiczny, pożar mógł być spowodowany naprawianą właśnie instalacją elektryczną albo olejem spożywczym, który się zapalił, a ogień przeniósł się na leżące w pobliżu opony.
Źródło: PAP