- Poprzez badania psychologiczne musimy ustalić, czy mój klient może odpowiadać za popełnione czyny - powiedział BBC obrońca 73-letniego Josefa Fritzla, który przez 24 lata więził i gwałcił w piwnicy swojego domu własną córkę. Śledczy sprawdzają też, czy piwnicę, w której dziadek-ojciec trzymał córkę i szóstkę swoich dzieci-wnuków, odwiedzały inne osoby.
- Musimy sprawdzić, czy istnieją dowody jakichkolwiek zaburzeń psychiatrycznych, które niekoniecznie świadczyłyby o niepoczytalności, ale byłyby bardzo ważne przy ocenie winy podejrzanego - mówił w wywiadzie dla BBC mecenas Rudolf Mayer. - Stopień winy determinuje stopień kary - dodał.
Fritzlowi za gwałt na córce grozi maksymalnie 15 lat więzienia. Śledczy zastanawiają się jednak nad postawieniem dalszych zarzutów - w grę wchodzi np. oskarżenie o przyczynienie się do śmierci swojego siódmego dziecka, które zmarło niedługo po porodzie.
Przeszukanie trwa
Tymczasem do domu w spokojnej dzielnicy austriackiego miasteczka w poniedziałek ponownie wkroczyli policjanci. W piwnicy będą szukać jakichkolwiek próbek materiału genetycznego osób trzecich. Dzięki temu dowiedzą się, czy oprócz Josefa Fritzla, jego gwałconej córki Elisabeth i szóstki dzieci z kazirodczego związku, ktoś wchodził do piwnicy.
Matka Elisabeth, Rosemarie, i rodzeństwo kobiety twierdzi, że nic o piwnicy nie wiedzieli. Badania DNA zweryfikują chociaż w części ich tezę.
Wiadomo już na pewno, że Fritzl miał tylko jedną piwnicę-więzienie. Wcześniej policja brała pod uwagę możliwość, choć mało prawdopodobną, że posiadał więcej kryjówek w innych domach. Po sprawdzeniu pięciu należących do niego nieruchomości, wykluczyli ten trop.
Karany za gwałt w latach 60.?
Niesprawdzony w dalszym ciągu jest jednak inny trop. Austriacki wymiar sprawiedliwości wciąż bada, czy Josef Fritzl był wcześniej karany za gwałt. O tym, że 73-latek mógł w latach 60. lub 70. XX wieku odpowiadać za takie przestępstwo napisał we wtorek austriacki dziennik "Kronen Zeitung".
W Austrii trwają nerwowe poszukiwania akt z tamtych lat, ale Gerhard Sedlacek z prokuratury w Sankt-Poelten nie wyklucza, że mogły zostać zniszczone. Prasa zwraca uwagę, że w 1994 roku, gdy Fritzl oficjalnie wystąpił o adopcję jednego z dzieci, które spłodził, gwałcąc więzioną w piwnicy córkę, ewentualna kara była już najprawdopodobniej zatarta.
Dlatego też władze wydały zgodę na adopcję, niczego nie podejrzewając.
Makabryczna historia
29 sierpnia 1984 r. elektryk Josef Fritzl zgłosił zaginięcie swojej 18-letniej córki. W rzeczywistości, według zeznań Elizabeth, ojciec zwabił ją do piwnicy, oszołomił narkotykami i zakuł w kajdanki. Od tego czasu nie pozwolił jej wyjść i regularnie wykorzystywał ją seksualnie.
Elisabeth urodziła siódemkę dzieci, jedno zmarło.
Źródło: TVN24, BBC, PAP