Zamachowiec Osama Zariouh, który próbował przeprowadzić atak terrorystyczny na Dworcu Centralnym w Brukseli, był znany policji z powodu narkotyków, a nie islamskiej radykalizacji - poinformowała burmistrz dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean Francoise Schepmans. Po przeszukaniu domu mężczyzny belgijska prokuratura federalna przekazała jednak, że mógł on sympatyzować z tak zwanym Państwem Islamskim.
Burmistrz dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean Francoise Schepmans, cytowana w środę przez dziennik "Le Soir", powiedziała, że Osama Zariouh był "rozwiedziony i nie ma więcej informacji na temat jego rodziny". Mężczyzna od 2013 roku mieszkał w Brukseli przy Boulevard Louis Mettewie w dzielnicy Molenbeek-Saint-Jean.
W nocy z wtorku na środę służby przeszukały jego mieszkanie. Podczas rewizji znaleziono również substancje chemiczne oraz materiały służące do produkcji materiałów wybuchowych. Bomby wykorzystane w ataku zamachowiec prawdopodobnie wykonał w tym miejscu - wynika z komunikatu prokuratury.
Poinformowano także, że mógł on sympatyzować z tak zwanym Państwem Islamskim. Mają na to wskazywać "pewne poszlaki". Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie chce jednak mówić o szczegółach.
Atak "wzmacnia naszą determinację"
Francoise Schepmans powiedziała, że po ataku wzmocniono obecność policji w dzielnicy, szczególnie w pobliżu stacji metra. - Walka z radykalizmem pozostaje priorytetem Molenbeek. Ten atak tylko wzmacnia naszą determinację w kontynuowaniu walki z radykalizmem i terroryzmem - zapewniła. Dodała, że napastnik nie był śledzony przez policję.
Według agencji Belga na tym etapie śledztwa nie ma żadnych wskazań, że Zariouh nie działał sam.
Prokurator generalny Eric Van der Sypt potwierdził w nocy z wtorku na środę, że sprawca ataku bombowego na Dworcu Centralnym w Brukseli został "zneutralizowany" i nie żyje. W ocenie prokuratora wybuch należy zakwalifikować jako atak terrorystyczny. Prokuratura potwierdziła, że eksplozja nie pociągnęła za sobą żadnych ofiar wśród ludności.
Autor: tas,kg/sk / Źródło: PAP