Premier Francji, Francois Fillon dostał kłopotliwy prezent - kurę o imieniu Carla. Została nazwana tak, jak żona prezydenta kraju Sarkozy'ego - podaje sobotnie wydanie Le Monde. Co o tym sądzi Carla Bruni? Nie wiadomo.
Przedstawiciel organizacji rolniczej z okręgu wyborczego Fillon, nawiązując do piosenkarskiej kariery Carli Bruni, stwierdził, że nie wie niestety, czy kura Carla potrafi śpiewać. Zapewnił natomiast, że jak premier będzie o nią dbał i się dobrze opiekował, ta będzie go codziennie obdarowywać jajkami.
Prezent na ruszt?
Jeden z ochroniarzy premiera już ostrzył sobie noże na kurę. Jak zażartował Fillon, nie może się już doczekać, aby zjeść pieczoną Carlę, jednak rzecznik szybko zapewnił, że kurze się nic nie stanie. Znajdzie ona bezpieczne schronienie u zaprzyjaźnionego z szefem rządu rolnika.
Źródło: PAP, DPA