Już nie tylko były prezydent Ukrainy Leonid Kuczma, ale i jego najbliżsi współpracownicy z czasów prezydentury znaleźli się pod lupą ukraińskiej prokuratury w sprawie zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadzego.
Jak dowiedział się w poniedziałek opiniotwórczy tygodnik "Dzerkało Tyżnia", wezwania do prokuratury otrzymali: szef administracji Kuczmy Wiktor Medwedczuk, były szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Leonid Derkacz oraz były sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Jewhen Marczuk.
W sprawie śmierci Gongadzego najwięcej do powiedzenia może mieć Derkacz, którego głos słychać na nagraniach dokonanych z podsłuchu przez byłego ochroniarza Kuczmy, majora Mykołę Melnyczenkę. Z tych samych nagrań wynika, że Kuczma osobiście domagał się usunięcia dziennikarza.
Śledztwo przeciwko Kuczmie prokuratura wszczęła w ubiegły wtorek. W czwartek przedstawiono mu zarzuty nadużycia władzy poprzez wydanie funkcjonariuszom MSW nielegalnych poleceń, które doprowadziły do zabicia Gongadzego.
Były prezydent podkreśla, że jest niewinny
Kuczma utrzymuje, że to nie on zlecił zabicie dziennikarza. Nie mogłem wydać takiego rozkazu - mówił w poniedziałek po wyjściu z prokuratury.
Jeszcze raz, i tyle razy, ile będzie trzeba, gotów jestem przysiąc i na konstytucję i na Biblię, że takiego przestępczego rozkazu nie wydawałem i wydać nie mogłem. Nie mogłem! Leonid Kuczma
Były prezydent zaznaczył, że nie chciałby, żeby śledztwo w jego sprawie zostało sfałszowane, tak jak - jego zdaniem - zostały sfałszowane nagrania, dokonane z podsłuchu w gabinecie Kuczmy przez Melnyczenkę. - Najważniejsze dziś jest, by nie było chęci fałszowania systemu sądowniczego - podkreślił były szef państwa.
Georgij Gongadze był dziennikarzem gazety internetowej "Ukrainska Prawda", w której m.in. tropił korupcję na szczytach władz. We wrześniu 2000 r. nie wrócił do domu, a po dwóch miesiącach od zaginięcia w lesie nieopodal Kijowa odnaleziono jego pozbawione głowy ciało.
Mordował Pukacz
Na tzw. taśmach Melnyczenki słychać, jak Kuczma mówi, że należy pozbyć się Gongadzego. Słowa te były prawdopodobnie adresowane m.in. do byłego szefa MSW Jurija Krawczenki, który w 2005 roku popełnił samobójstwo w niejasnych okolicznościach.
Bezpośredni wykonawca zbrodni, były generał ukraińskiego MSW Ołeksij Pukacz został zatrzymany w lipcu 2009 roku, po sześciu latach poszukiwań. Tuż po aresztowaniu wskazał miejsce, gdzie ukryto głowę Gongadzego.
Według ustaleń śledztwa to właśnie Pukacz nadzorował grupę trzech oficerów milicji, którzy porwali dziennikarza i wywieźli go z Kijowa. Pukacz miał także osobiście zamordować Gongadzego, dusząc go paskiem.
Podwładni Pukacza - Mykoła Protasow, Wałerij Kostenko i Ołeksandr Popowycz - w marcu 2008 roku zostali uznani za winnych bezprawnego zatrzymania i umyślnego zabójstwa Gongadzego i skazani odpowiednio na 13, 12 i 12 lat więzienia.
Źródło: PAP