Sudańskie służby wywiadu i bezpieczeństwa (NISS) oświadczyły, że udaremniły spisek, który miał na celu destabilizację bezpieczeństwa w stolicy kraju, Chartumie. Aresztowano byłego szefa wywiadu oraz grupę cywilów i wojskowych powiązanych z opozycją.
"Ten udaremniony spisek jest dziełem liderów opozycji" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej Sudańskiego Centrum Prasowego (SMC), które powołuje się na źródła związane ze służbami wywiadowczymi Sudanu.
Za próbę sabotażu mają być odpowiedzialni niezidentyfikowani członkowie opozycji: zarówno cywile, jak i wysoko postawieni wojskowi z bliskiego kręgu współpracowników prezydenta Omara el-Baszira.
Aresztowania na szczycie władz Według tureckiej agencji informacyjnej Anatolia jednym z aresztowanych jest dawny szef NISS Salah Gosh, który przez siedem lat koordynował współpracę w walce z terroryzmem pomiędzy CIA a sudańskim wywiadem. Chartum nie potwierdził jednak tych informacji. W 2009 roku Gosh został nagle przeniesiony na stanowisko doradcy prezydenckiego do spraw bezpieczeństwa. Rok temu zwolniono go bez podania przyczyny, choć nieoficjalnie mówi się, że powodem była walka o władzę i planowany zamach stanu.
O co chodzi? Z raportu opublikowanego w czwartek przez rządowe centrum prasowe nie wynika jasno, jakie instytucje miały być celem sabotażu i czy była to próba zamachu stanu na rząd prezydenta Baszira, który sprawuje władzę od 1989 roku.
Z relacji mieszkańców stolicy wynika, że około północy ze środy na czwartek po głównej ulicy Chartumu Khatim Obeid, przy której mieszczą się rządowe budynki, a która łączy lotnisko wojskowe z cywilnym, przejechało kilka czołgów i uzbrojonych wozów pancernych. Jednak obecnie w stolicy jest spokojnie. W zeszłym miesiącu sudańskie władze wysłały do stolicy dodatkowe 5600 policjantów. Powodem tego posunięcia miała być planowana akcja, wymierzona w strategiczne instytucje rządowe podczas muzułmańskiego Święta Ofiar (Id Al-Adha).
Arabska Wiosna marna W ostatnich miesiącach przez Sudan przetoczyła się fala demonstracji spowodowana niezadowoleniem z pogarszającej się sytuacji ekonomicznej kraju. Po uzyskaniu niepodległości przez Sudan Południowy w lipcu 2011 roku Północ straciła dostęp niemal do dwóch trzecich złóż ropy naftowej, które obecnie są własnością Południa.
We wrześniu Dżuba i Chartum podpisały porozumienie w sprawie bezpieczeństwa w rejonach granicznych i wznowienia eksportu ropy, która płynie rurociągiem do Portu Sudan nad Morzem Czerwonym. Oba kraje zgodziły się również na utworzenie wzdłuż liczącej 1800 km granicy pasa strefy zdemilitaryzowanej.
Kłopoty z sąsiadem na południu Jednak porozumienie nie weszło jeszcze w życie. Południe nadal nie odkręciło kurka z ropą, zarzucając Północy bombardowanie terytorium Południa. Chartum zaś oświadczył w środę, że celem nalotów były grupy rebelianckie w Zachodnim Darfurze, które działają przy granicy. Jednocześnie Sudan oskarżył Dżubę o wspieranie rebeliantów działających w prowincjach Nilu Błękitnego i Kordofanu Południowego. W wojnach domowych, które trwają w Sudanie niemal nieprzerwanie od czasu, kiedy kraj przestał być kolonią Brytyjską w 1956 roku, zginęło ponad 2,5 mln ludzi. Drugie tyle uciekło ze swoich domów.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: fot. Departament Obrony USA