Książę Harry znowu wziął karabin w dłoń. Syn brytyjskiego następcy tronu odwiedził legendarną amerykańską szkołę wojskową West Point.
Harry - trzeci w linii sukcesji tronu - obserwował strzelanie ostrą amunicją artyleryjską i zajęcia polowe w ośrodku Camp Buckner.
Po pobycie w West Point książę uda się na stojący w porcie nowojorskim w charakterze muzeum lotniskowiec Intrepid, gdzie ma promować współpracę organizacji kombatanckich z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. W sobotę weźmie udział w imprezie UNESCO, a następnego dnia ma towarzyszyć rannym weteranom, uczestniczącym w wyścigu przez Central Park. Również w niedzielę zamierza wystąpić w trzecim dorocznym turnieju polo Veuve Clicquot na Wyspie Gubernatorskiej. Wpływy z turnieju zasilą amerykański oddział światowej fundacji pomocy ubogim dzieciom z Lesotho, której Harry jest współzałożycielem.
Harry na wojnie
25-letni książę uczęszczał do Królewskiej Akademii Wojskowej w Sandhurst i ma stopień porucznika armii brytyjskiej. Harry służył w 2008 roku w Afganistanie, jako kontroler naprowadzania wsparcia powietrznego, ale gdy media ujawniły jego pobyt w strefie walk, został odwołany do ojczyzny.
Nie kryje jednak swego zainteresowania służbą frontową, która stała się bardziej prawdopodobna, gdy w ubiegłym miesiącu dowódcy zgodzili się na jego przeszkolenie w charakterze pilota śmigłowca bojowego Apache.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA