Centrum kulturalne i trolejbus zostały trafione w bombardowaniu Doniecka - poinformowali separatyści sprawujący kontrolę nad tym ukraińskim miastem w Donbasie. Według nich, co najmniej siedem osób zginęło. Winą obarczają wojsko. Kijów początkowo nie komentował sprawy, ale ostatecznie obwinił o ostrzał separatystów, nazywając to "cynicznym aktem terroru".
Pięć osób miało zginąć w ostrzale centrum kulturalnego, a co najmniej dwie kilometr dalej, w trafionym trolejbusie.
Kijów początkowo nie potwierdzał informacji separatystów i się do nich nie odnosił. Nastąpiło to dopiero popołudniu.
„Dziś w Doniecku bojownicy dokonali kolejnego cynicznego aktu terrorystycznego przeciwko ludności cywilnej. Pod ostrzał terrorystów trafili cywile, którzy przyszli po pomoc humanitarną. W chwili obecnej wiadomo o siedmiu zabitych; są też ranni. Informacje o liczbie ofiar wciąż są ustalane” – głosi komunikat centrum prasowego Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) w Kijowie.
Tragiczne incydenty
22 stycznia w Doniecku, w ostrzale przystanku trolejbusowego, zginęło od 6 do 13 osób. Liczbę siedmiu ofiar śmiertelnych potwierdzili obserwatorzy OBWE, którzy pojechali na miejsce ostrzału. Według nich pociski spadły z terenów kontrolowanych przez separatystów, choć ci o ostrzał oskarżyli Ukraińców.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrij Łysenko oświadczył, że ostrzał prowadzono "z moździerza, który jeździł po mieście", a szef ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk oświadczył, że za ostrzał odpowiada Rosja.
Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka poinformowało w ubiegłym tygodniu, że od kwietnia 2014 roku w konflikcie na Ukrainie zginęło ponad 5 tysięcy ludzi, jednak realne dane mogą być znacznie wyższe. Podobną liczbę zabitych podaje OBWE.
Autor: mtom,mk,ja / Źródło: reuters, pap