W tym roku wielka gonitwa byków w hiszpańskiej Pampelunie skończyła się jedynie na kilku guzach i siniakach. Dla ludzi, bowiem większość byków zginęła na arenie po biegu przez miasto.
850-metrowa trasa wąskimi uliczkami starej Pampeluny to dla byków około 2 minuty biegu. Jednak podczas tego krótkiego sprintu z okazji fiesty św. Fermina, co roku dochodzi do poważnych obrażeń wśród uczestników.
W tym roku ofiary wśród ludzi są jednak znikome. Jak powiedział rzecznik szpitala Navarra, Javier Sesma, pięciu uczestników gonitwy ku czci św. Fermina nabawiło się jedynie kilku guzów i siniaków.
Osiem gonitw
W sumie w ramach fiesty odbywa się osiem gonitw. Organizowane są one co roku w lipcu.
Każdego ranka sześć byków biegnie z zagrody ku arenie, na której tego samego dnia wieczorem zwierzęta giną w walce z toreadorem. Przed bykami biegną mężczyźni żądni wrażeń, którzy do obrony przed zwierzętami mogą mieć tylko zrolowaną gazetę.
Od 1911 roku, kiedy rozpoczęto prowadzenie statystyk, w biegach z bykami śmierć poniosło 14 osób. Fiesta ku czci św. Fermina to nieustanne zabawy, parady, koncerty i tańce, ale gonitwy byków i ludzi są najważniejszą atrakcją. Zostały rozsławione w świecie dzięki wydanej w 1926 roku powieści Ernesta Hemingwaya "Słońce też wschodzi".
Źródło: reuters, pap