Prorosyjscy separatyści na wschodzie Ukrainy wznowili w niedzielę po południu intensywne ataki na siły rządowe – podało dowództwo ukraińskiej operacji antyterrorystycznej w godzinach wieczornych. - Pod strategicznym miastem Debalcewe bojówkarze z czołgów ostrzeliwują pozycje sił rządowych, utrzymywanych przez batalion "Krywbas" - potwierdził p.o. rzecznika sztabu generalnego sił zbrojnych Ukrainy Władysław Selezniow. Lider separatystów grozi zniszczeniem "kotła debalcewskiego", jeśli Kijów "nie będzie wykonywać zapisów rozejmu".
W ciągu całego dnia oddziały MSW i wojsk Ukrainy zostały zaatakowane ponad 60 razy - poinformowały siły rządowe. Najgroźniejsza sytuacja panuje w obleganym przez rebeliantów mieście Debalcewe; dowództwo ostrzegło, że nie wyklucza natarcia na ten punkt i uprzedziło, że buntownicy mogą także ostrzelać Donieck.
W pierwszym dniu obowiązywania rozejmu w wyniku ostrzałów na wschodzie Ukrainy zginęło co najmniej dwóch cywili.
Przychodzili z białą flagą
Władysław Selezniow, p.o. rzecznika sztabu generalnego, poinformował, że żołnierze ukraińscy ostrzeliwani są z czołgów, a do wojskowych "z białą flagą" przychodzili przedstawiciele separatystycznych formacji kozackich, którzy proponowali ukraińskim żołnierzom poddanie się.
- Ale nasza pozycja jest jasna. Nasi żołnierze zajęli tam pozycje i stoją tam, gdzie stali. Jest ofensywa bojówkarzy i jest nasza odpowiedź na nią - powiedział Selezniow.
"Debalcewe jest nasze"
- Oczywiście, że możemy otworzyć ogień (w Debalcewem), to nasze terytorium - mówił w niedzielę przed południem lider separatystów z samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Aleksandr Zacharczenko, który uważa, że porozumienie dotyczy wszystkich części "republik" oprócz Debalcewego, w którym przebywa kilka tysięcy ukraińskich żołnierzy.
Wieczorem portal krym.realia poinformował, że Aleksandr Zacharczenko wypowiedział się również dla portali prowadzonych przez separatystów.
"Weźmiemy Charków"
Miał oświadczyć, że w przypadku nieprzestrzegania porozumień z Mińska przez stronę ukraińską separatyści "odbiją Mariupol" i "wezmą Charków".
- Jeśli kijowska władza nie będzie wypełniać zapisów rozejmu, nie wyprowadzi sprzętu od granic DRL, nie wypuści naszych jeńców i będzie nadal bombardować nasze miasta, nie będziemy stać i czekać - miał powiedzieć Zacharczenko.
- Przede wszystkim zniszczymy kocioł debalcewski z ukraińskimi żołnierzami, a jest ich tam teraz od sześciu do ośmiu tysięcy, później odbijemy wrogowi Mariupol, a jak z tym skończymy, rzucimy wszystkie siły, by zdobyć Charków - miał grozić lider separatystów. - To się stanie tak czy inaczej. Czekają tam na nas ludzie. Mamy tam wielu naszych. Kiedy będzie trzeba, chwycą za broń - miał zadeklarować Zacharczenko na jednym z popularnych wśród separatystów zahasłowanych portali.
Map: situation in eastern #Ukraine, February 15, 12:00 EET. pic.twitter.com/l6sKUBGH25
— NSDC of Ukraine (@NSDC_ua) luty 15, 2015
Ostrzelani z Gradów
"Wobec ukraińskich żołnierzy i ludności cywilnej coraz częściej wykorzystywane są systemy rakietowe Grad" – poinformowało ukraińskie dowództwo.
Zwróciło uwagę, że separatyści prowadzą ogień po miejscowościach, w których nie ma ukraińskich wojsk. Wymieniło tutaj właśnie całkowicie kontrolowany przez rebeliantów Donieck, który w niedzielę ostrzelano z moździerzy, a także Popasną, gdzie użyto Gradów.
"Czwórka" zadowolona
Pałac Elizejski oświadczył w niedzielę po południu, że prezydenci Francji Francois Hollande, Ukrainy Petro Poroszenko, Rosji Władimir Putin i kanclerz Niemiec Angela Merkel "są generalnie zadowoleni z przestrzegania rozejmu na wschodzie Ukrainy mimo lokalnych incydentów".
Przywódcy tzw. czwórki normandzkiej zgodzili się w przeprowadzonej w niedzielę rozmowie telefonicznej, że "generalnie przestrzeganie rozejmu jest satysfakcjonujące, pomimo lokalnych incydentów, które należy czym prędzej uregulować".
Zakazali wjazdu obserwatorom OBWE
Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) uznała, że rozejm jest na ogół przestrzegany, z wyjątkiem takich miast jak Debalcewe i Ługańsk. Szef misji OBWE na Ukrainie Ertugrul Apakan poinformował w niedzielę wczesnym popołudniem, że jej obserwatorzy nie zostali wpuszczeni przez prorosyjskich separatystów do oblężonego Debalcewe.
Apakan poinformował w niedzielę wczesnym popołudniem, że obserwatorzy misji nie zostali wpuszczeni przez prorosyjskich separatystów do oblężonego miasta Debalcewe.
Rebelianci uważają, że zawieszenie broni nie odnosi się do Debalcewe - podała agencja Reutera.
Zwiększą liczbę obserwatorów
Z kolei rzecznik OBWE Michael Bociurkiw poinformował, że liczba obserwatorów na wschodniej Ukrainie zostanie zwiększona do 350. Jeśli chodzi o nadzorowanie rozejmu, OBWE "planuje wykorzystać samoloty bezzałogowe i technologie satelitarną" - powiedział.
Obecnie na Ukrainie jest 361 międzynarodowych obserwatorów OBWE, z czego 221 znajduje się w Donbasie.
Strategiczny punkt
Prezydent Petro Poroszenko - informując o zawieszeniu broni w czasie transmitowanego na żywo o północy z soboty na niedzielę wystąpienia w sztabie generalnym sił zbrojnych Ukrainy mówił, że "spodziewa się wykorzystywania przez rebeliantów pominięcia kwestii walk wokół Debalcewego" znajdującego się w ich okrążeniu w czasie obrad w Mińsku.
Jako "wykorzystanie" Poroszenko określił możliwe kontynuowanie przez nich ofensywy w regionie i zacieśnianie pierścienia wokół wojsk ukraińskich, odciętych obecnie od reszty sił rządowych.
Ciężkie walki przed rozejmem
Wejście w życie rozejmu poprzedziła ciężka doba na froncie w Donbasie, gdzie ukraińscy żołnierze odpierali ataki separatystów i wojsk rosyjskich próbujących opanować jak najwięcej terenów przed wchodzącym w życie porozumieniem, pod którym podpisał się w czwartek nad ranem 12 lutego prezydent Rosji Władimir Putin, a także Poroszenko oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji Francois Hollande.
Pod oddzielnym dokumentem podpisali się uczestnicy rozmów w grupie kontaktowej ze stroną ukraińską - separatyści z Doniecka i Ługańska oraz przedstawiciele Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie.
Rozejm po negocjacjach
Rozejm na wschodniej Ukrainie formalnie obowiązuje od 15 lutego; został on uzgodniony w zawartym w Mińsku nowym porozumieniu pokojowym.
Porozumienie przewiduje m.in. zawieszenie broni między siłami ukraińskimi a rebeliantami, a następnie wycofanie ciężkiego uzbrojenia ze strefy walk i powstanie strefy buforowej szerokości od 50 do 70 km; obie strony konfliktu mają opuścić tę strefę w ciągu 14 dni.
Autor: asz/ja / Źródło: PAP, "Ukraińska Prawda", censor.net.ua, Krym.Realii