Z powodu koronawirusa pobili rekord. To był najdłuższy lot na świecie

W nocy z piątku na sobotę (11 na 12 marca) zawieszone zostały połączenia komunikacyjne z Europy do Stanów Zjednoczonych. Prezydent Donald Trump ocenił w swoim wystąpieniu, że jego kraj radzi sobie lepiej niż Europa w zwalczaniu pandemii koronawirusa.

RAPORT tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje

Amerykańskie restrykcje powstrzymują turystów nie tylko przed wjazdem do Stanów Zjednoczonych, ale także przed przesiadką czy międzylądowaniem na terenie tego kraju. Problemy te szczególnie dotykają linie Air France, French Bee i Air Tahiti Nui. Wszystkie z nich kursują pomiędzy stolicą Francji, a oddaloną o niemal 16 tysięcy kilometrów Papeete - stolicą Polinezji Francuskiej.

Długodystansowy Dreamliner Air Tahiti Nui zwykle połączenie pomiędzy Papeete a Paryżem pokonuje z międzylądowaniem na lotnisku w Los Angeles. Obowiązujące obecnie restrykcje uczyniły ten element podróży niemożliwym do wykonania. W efekcie samolot przebywał w powietrzu przez około 16 godzin: pasażerowie wsiedli na pokład w Papeete 15 marca o 3 w nocy lokalnego czasu, a wysiedli w Paryżu 16 marca o 6.30 rano.

Pokonali 15 715 kilometrów, czyli o 371 kilometrów więcej niż dotychczasowe najdłuższe pasażerskie połączenie lotnicze na świecie, jeśli chodzi o przebyty dystans.

W najbliższym czasie lot będzie wykonywany z przesiadką w Kanadzie lub karaibskiej Gwadelupie.

Najdłużej trwającym międzynarodowym połączeniem pasażerskim pozostaje trasa pomiędzy amerykańskim międzynarodowym portem lotniczym w Newark a lotniskiem Changi w Singapurze. Lot ten przewidziany jest na odległość 15 344 kilometrów. Trwa około dwie godziny dłużej niż lot Air Tahiti Nui.

We wtorek w Stanach Zjednoczonych potwierdzono ponad 5,5 tysiąca przypadków zakażenia koronawirusem. Najwięcej przypadków odnotowano w stanach Waszyngton, Nowy Jork i Kalifornia.

Na całym świecie zakażonych zostało ponad 190 tysięcy osób.