Wyznawcy chrześcijańskiej sekty religijnej zaatakowali więzienie w Kinszasie, w którym więziony był jej przywódca - poinformowały kongijskie władze. W ataku, oprócz przywódcy, uwolnionych zostało około 50 osadzonych. ONZ po tym wydarzeniu wydała ostrzeżenie dla swojego personelu w stolicy Demokratycznej Republiki Konga.
Ne Muanda Nsemi jest samozwańczym prorokiem i przywódcą sekty religijnej Bundu dia Kongo, którą zdelegalizowano w 2008 roku. Został zatrzymany w marcu 2017 roku po serii krwawych starć pomiędzy jego zwolennikami i siłami policyjnymi - powiedział rzecznik kongijskiego rządu Lambert Mende. W starciach zginęło wówczas co najmniej sześciu członków sekty.
Uderzenie o świcie
Według cytowanych przez Agencję Reutera świadków, którzy słyszeli środową wymianę ognia, atak na więzienie Makala w stołecznej Kinszasie rozpoczął się około godziny czwartej nad ranem. Przechodnie widzieli następnie na ulicach uciekających więźniów ubranych w niebieskie koszule z żółtymi kołnierzykami.
Jak poinformował kongijski minister sprawiedliwości Alexis Thambwe, poza Nsemim wśród uciekinierów nie znaleźli się inni z ważnych osadzonych, do których zaliczył przywódców opozycji oraz żołnierzy skazanych za zamordowanie poprzedniego prezydenta kraju Laurenta-Desire Kabili.
Ne Muanda Nsemi ma wielu zwolenników w południowo-zachodnim Kongo. Znany jest z głoszenia kongijskiego nacjonalizmu i woli odtworzenia królestwa Kongo, które przez wieki istniało u ujścia rzeki o tej samej nazwie.
Na skraju wojny domowej
Jak zwraca uwagę Reuters, starcia pomiędzy wyznawcami sekty i siłami bezpieczeństwa są częścią większych napięć w całym Kongu, którego prezydent Joseph Kabila odmówił ustąpienia z urzędu, pomimo że jego mandat zakończył się w grudniu. Wywołało to obawy przed wybuchem kolejnej wojny domowej w Kongo.
ONZ ostrzegła swój personel w Kinszasie, by powstrzymał się od zbędnych podróży po mieście, określając obecną sytuację jako spokojną, ale nieprzewidywalną.
Autor: mm\mtom/jb / Źródło: Reuters, tvn24.pl