Prezydent Bronisław Komorowski przyjmie w Belwederze lidera francuskiej Partii Socjalistycznej i kandydata tej partii na prezydenta Francji Francoisa Hollande'a - poinformowała Joanna Trzaska-Wieczorek z Kancelarii Prezydenta. Spotkanie będzie o tyle wyjątkowe, że - według "Der Spiegel" - konserwatywni europejscy przywódcy zawarli pakt, aby bojkotować Hollande'a. Miałoby to pomóc wygrać wybory konserwatyście Nicolasowi Sarkozy'emu. Z Hollandem nie spotka się między innymi Donald Tusk.
- Jest normalną praktyką, że głowa państwa przyjmuje jednego z głównych kandydatów w wyborach prezydenckich innego kraju. Zwłaszcza że pan Hollande jest liderem ugrupowania politycznego, które pełni istotną rolę na francuskiej scenie politycznej - powiedziała Trzaska-Wieczorek.
Jak podkreśliła, "perspektywa działań podejmowanych przez prezydenta w sprawie budowania interesu Polski na arenie międzynarodowej jest perspektywą międzynarodową, a nie międzypartyjną".
Konserwatywna zgoda
Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" napisał w niedzielę, że przywódcy Niemiec, Włoch, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii uzgodnili, że w czasie kampanii przed wyborami prezydenckimi we Francji nie będą spotykać się Hollandem. Według tygodnika w ten sposób konserwatywni przywódcy UE chcą wesprzeć ubiegającego się o reelekcję prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego.
Hollande jest traktowany przez konserwatystów jako zagrożenie, między innymi dlatego, że jest bardziej eurosceptyczny niż obecny prezydent Francji. Mógłby też zaszkodzić obecnej dobrej współpracy Paryża i Berlina. Socjalista zapowiada, że jeśli wygra, będzie chciał renegocjować pakt fiskalny.
Tusk na nie
Hollande będzie gościł w Warszawie w piątek. Poza zapowiedzianym spotkaniem z Komorowskim, weźmie też udział w debacie z Aleksandrem Kwaśniewskim i spotka się z Leszkiem Millerem. Donald Tusk zapowiedział w środę, że nie przewiduje widzenia się z Hollandem. Jak zaznaczył, w sprawach dotyczących wyborów w innych krajach ma zwyczaj zachowywać się powściągliwie. - Nie sądzę, aby istniało jakiekolwiek porozumienie jakichkolwiek przywódców europejskich na rzecz takiej, czy innej aktywności, czy braku aktywności w kampanii wyborczej któregoś z krajów, w tym przypadku Francji. Nie przeceniam swojej roli w Europie, ale wiedziałbym coś o tym, gdyby tak było - dodał premier.
Decyzję premiera Leszek Miller nazwał "zdumiewającą i szkodliwą". - Jeśli Francois Hollande zostanie prezydentem Francji, a wszystko na to wskazuje, na pewno będzie o tym pamiętał. Nie ma potrzeby, żeby psuć i tak niezbyt intensywne kontakty i relacje polsko-francuskie - stwierdził szef Sojuszu.
Następca Sarkozy'ego
Hollande jest jednym z najpoważniejszych kontrkandydatów Sarkozy'ego w wyborach prezydenckich we Francji. Według sondaży ma niewielką przewagę nad obecnym prezydentem. Pierwsza tura wyborów odbędzie się 22 kwietnia, a ewentualna dogrywka 6 maja.
Źródło: PAP