Choć wojna o gaz została zakończona, to nie można tego powiedzieć o konflikcie politycznym na linii Kijów-Moskwa. Ukraińskie MSZ skrytykowało we wtorek Rosję za "nieprzyjazne i znieważające" oświadczenia pod adresem władz w Kijowie. Z kolei przewodniczący KE zapowiedział, że kryzysu gazowego Ukrainie i Rosji "nigdy nie zapomni"
"Odwołując się do mitu o słowiańskiej jedności i cynicznie eksploatując temat związków historycznych, Kreml konsekwentnie dopuszcza się nacisków wobec Ukrainy, za jej niezależną politykę wewnętrzną i zagraniczną" - głosi oświadczenie MSZ w Kijowie.
Odwołując się do mitu o słowiańskiej jedności i cynicznie eksploatując temat związków historycznych, Kreml konsekwentnie dopuszcza się nacisków wobec Ukrainy za jej niezależną politykę wewnętrzną i zagraniczną. ukraińskie MSZ
Gaz to przykład
Przykładem podawanym przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych jest oczywiście zachowanie Moskwy podczas trwającego od początku roku i zakończonego w weekend kryzysu gazowego.
"Dowodem tego (złych intencji Moskwy - red.) jest zaplanowany charakter gazowego ataku Rosji, którego celem była destabilizacja sytuacji na Ukrainie i zniszczenie jej systemu gazowego. Nawet w sytuacji, gdy plany wobec 'strategicznego partnera' (Ukrainy - red.) legły w gruzach, a podburzanie przeciw Ukrainie partnerów europejskich zakończyło się fiaskiem, rosyjscy politycy nadal nie mają siły, by zakończyć informacyjną ofensywę wobec Ukrainy" - czytamy w komunikacie.
Można nie znać konwencji wiedeńskiej, która mówi o stosunkach dyplomatycznych, ale podstawy etyki wymagają co najmniej powagi wobec państwa, w którym się pracuje. ukraińskie MSZ
Ambasador pod ostrzałem
W komunikacie MSZ oberwało się również byłemu premierowi Rosji, a od 2001 roku ambasadora na Ukrainie - Wiktorowi Czernomyrdinowi. Ukraińcy zarzucili mu obraźliwe wypowiedzi pod adresem ich kraju.
"Można nie znać konwencji wiedeńskiej, która mówi o stosunkach dyplomatycznych, ale podstawy etyki wymagają co najmniej powagi wobec państwa, w którym się pracuje" - czytamy.
Jest to najprawdopodobniej nawiązanie do poniedziałkowej wypowiedzi Czernomyrdina, który mówiąc o tranzycie gazu do UE przez Ukrainę zaznaczył: - Jeśli problem będzie się powtarzał, możemy całkowicie ominąć Ukrainę. Jeśli tego chcą, to dostaną to. Już dziś są zresztą blisko sytuacji, w której zostaną sami ze swoimi gazociągami, z zarytym w ziemię złomem - mówił ambasador.
Polityk zareagował także nerwowo na sugestię, że Rosja wstrzymała dostawy gazu do innych państw, gdyż sama odczuwa deficyt tego paliwa. - I kto to mówi? Mózgów nie mają, żeby wygadywać takie rzeczy! Patrzcie na siebie. Nie należy zaglądać do cudzej kieszeni, nie trzeba pchać się tam, gdzie się niczego nie rozumie. Wszystko, co mamy, jest nasze. Mamy gazu na sto najbliższych lat - gorączkował się rosyjski ambasador.
Ukraina nie kradła
W prawdomówność władz Ukrainy wierzy tymczasem Unia Europejska. Unijny komisarz ds. energetyki Andris Piebalgs oświadczył we wtorek w Kijowie: - Komisja Europejska nie ma dowodów, potwierdzających nielegalny pobór przez Ukrainę rosyjskiego gazu. Nie znamy faktów, świadczących o nielegalnym pobieraniu przez Ukrainę gazu po 31 grudnia 2008 roku - mówił na wspólnej konferencji prasowej z premier Ukrainy Julią Tymoszenko.
Komisja Europejska nie ma dowodów, potwierdzających nielegalny pobór przez Ukrainę rosyjskiego gazu. unijny komisarz ds. energetyki Andris Piebalgs
Unia nie zapomina
Jedna z konkluzji, do jakich muszą dojść kraje członkowskie, opinia publiczna i konsumenci: gaz z Rosji nie jest bezpieczny, gaz przesyłany przez Ukrainę nie jest bezpieczny. To musi być dla nas lekcja na przyszłość. przewodniczący KE Jose Manuel Barroso
Z kolei przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, wyrażając zadowolenie z powodu zakończenia kryzysu gazowego zapowiedział, że Unia wyciągnie wnioski na przyszłość z kryzysu gazowego, a postawy Rosji i Ukrainy "nigdy nie zapomni". - Jedna z konkluzji, do jakich muszą dojść kraje członkowskie, opinia publiczna i konsumenci: gaz z Rosji nie jest bezpieczny, gaz przesyłany przez Ukrainę nie jest bezpieczny. To musi być dla nas lekcja na przyszłość - powiedział na poniedziałkowej konferencji prasowej.
- Jest nie do zaakceptowania, że gaz dla europejskich konsumentów stał się zakładnikiem sporu. Musimy wyciągnąć lekcję z tego sporu, wszyscy to muszą zrobić - podkreślił. Zwrócił też uwagę na błąd, w postaci zbyt dużego uzależnienia od jednego dostawcy lub kraju tranzytowego.
Zaznaczył też, że UE zamierzała podjąć konkretne działania przeciwko zwaśnionym stronom, gdyby konflikt gazowy nie został rozwiązany. - Na szczęście wydaje się, że nie będziemy musieli uruchamiać tych mechanizmów międzynarodowych - powiedział Barroso.
Źródło: PAP