Ukraińskie siły zbrojne powołają do służby ok. 10 tys. mężczyzn oraz będą zabiegać o ochotników, by zastąpić ok. 45 tys. żołnierzy, którzy mają powrócić po ponad roku na liniach frontu na wschodzie kraju - zapowiedział we wtorek prezydent Petro Poroszenko.
Rozejm zawarty w lutym 2015 r. nie zdołał całkowicie powstrzymać konfliktu z prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy. Reuters podaje, że w tym miesiącu zginęło 16 ukraińskich żołnierzy.
Kijów kusi żołdem
Agencja odnotowuje, że niemal wszyscy ukraińscy mężczyźni muszą odbyć co najmniej roczną służbę wojskową, a potem ci, którzy nie ukończyli 60 lat, mogą być powoływani do wojska. Ale rząd ukraiński usiłuje też nakłonić ochotników do czynnej służby, oferując żołd w wysokości 7 tys. hrywien (275 dol.) miesięcznie, czyli znacznie wyższy od średniej płacy, która wynosi ok. 1,4 tys. hrywien.
W tym roku do wojska zaciągnęło się już na tych warunkach 13 tys. mężczyzn. Reuters pisze, że jest to element budowania armii zawodowej, zdolnej przeciwstawić się zagrożeniu ze strony Rosji.
Poroszenko powiedział na spotkaniu z żołnierzami, że jest pewien, iż w przyszłym roku żołd znów wzrośnie, co ma służyć zarówno podniesieniu morale, jak i zwiększeniu atrakcyjności służby wojskowej.
W ukraińskich siłach zbrojnych służbę pełni obecnie ok. 250 tys. mężczyzn. Od kwietnia 2014 r., kiedy wybuchły walki między wojskami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami, zginęło ponad 9 tys. cywilów i żołnierzy.
Autor: adso//gak / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ATO