68 osób wymagało pomocy lekarza po wycieku nieznanej substancji na lotnisku w Hamburgu. Pasażerowie skarżyli się na problemy z oddychaniem, kaszel i pieczenie oczu. Lotnisko zostało ewakuowane, na kilka godzin wstrzymano ruch samolotów. Niemieckie służby wyraźnie podkreślają, że nie był to atak terrorystyczny.
W niedzielę po południu do personelu lotniska zaczęli zgłaszać się pasażerowie uskarżający się na silny zapach, który powodował duszność, kaszel i pieczenie oczu.
Pomocy lekarskiej udzielono 68 osobom, dziewięcioro pasażerów trafiło do szpitala.
Władze jak dotąd wykluczają motyw terrorystyczny. - Chcę wyraźnie zaprzeczyć, to nie był atak terrorystyczny. O ile wiemy, to ani przez chwilę nie było traktowane jako atak terrorystyczny - powiedział rzecznik straży pożarnej w Hamburgu, Torsten Wessely.
Samoloty już lądują
Natychmiast ewakuowano część lotniska pomiędzy terminalem 1 i 2, gdzie na jakość powietrza uskarżało się najwięcej osób. Potem zdecydowano się ewakuować całe lotnisko. Pasażerowie i personel zostali wysłani na lotniskowy parking.
Po sprawdzeniu budynku przez staż pożarną, pasażerowie wrócili do terminali. Zamknięty pozostał obszar pomiędzy terminalami.
Na kilka godzin wstrzymane zostały starty i lądowania samolotów. Ruch przywrócono ok. godz. 14 - poinformowała rzeczniczka lotniska Karen Stein.
Prezydent Urugwaju, który przebywa w Niemczech z oficjalną wizytą, musiał czekać w samolocie na odwołanie alarmu.
Gaz pieprzowy w klimatyzacji?
Przyczyna incydentu pozostaje na razie nieznana. - Współpracujemy blisko z władzami, by więcej ustalić - poinformowała Stein.
Wstępne informacje mówią o tym, że drażniąca substancja dostała się do budynku lotniska przez klimatyzację. Wessly podał, ze w trakcie badań na lotnisku znaleziono pojemnik z substancją przypominającą gaz pieprzowy, który mógł spowodować zatrucia.
Autor: pk,kło/sk,rzw / Źródło: Hamburger Morgenpost, Focus,PAP, Reuters