Karmiła piersią, zasnęła. Kiedy się obudziła, jej syn nie żył

Szpital Sandro Petrini w Rzymie
Dziecko zmarło w szpitalu Petrini w Rzymie
Źródło: Google Earth

Prokuratura z Rzymu wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca, który zmarł trzy dni po urodzeniu w łóżku swojej 30-letniej matki. Ostatnią rzeczą, którą pamięta kobieta jest to, że karmiła syna piersią, później zasnęła. - Poród trwał 17 godzin. Byłam naprawdę wykończona. Przez dwie pierwsze noce dawałam radę opiekować się dzieckiem, było zupełnie zdrowe - relacjonuje w rozmowie z dziennikarzem "Corriere della Sera". Trzeciej nocy jej syn zmarł. Dokładne przyczyny zgonu noworodka wyjaśni sekcja zwłok.

Włoskie media opisują tragedię, jaka wydarzyła się w nocy z 7 na 8 stycznia w rzymskim szpitalu Petrini. Trzy dni wcześniej 30-letnia Włoszka została przyjęta na tamtejszy oddział porodowy. Po 17 godzinach urodziła syna. - Dziecko było zupełnie zdrowe. Ważyło ponad trzy kilogramy - relacjonuje kobieta w rozmowie z "Corriere". - Pielęgniarki tłumaczyły mi, w jaki sposób mam układać się na łóżku podczas karmienia - dodaje.

Opisuje też jednak, że nie czuła się na siłach, by zajmować się synem. - Byłam naprawdę wykończona. Przez dwie pierwsze noce dawałam radę, choć z trudem, opiekować się synem, trzymałam go przy sobie. Pytałam pielęgniarki, czy mogłyby go zabrać chociaż na chwilę, ale odmawiały. Tak samo było tamtej sobotniej nocy - twierdzi. Opisuje też, że z trudem się poruszała, a do ręki miała przyczepioną kroplówkę. Ostatnią rzeczą, którą pamięta jest to, że karmiła dziecko w swoim łóżku.

Kiedy się obudziła, noworodka już przy niej nie było. Pielęgniarki zaprowadziły ją do sali obok i poinformowały, że syn nie żyje.

Reanimowali chłopca, bezskutecznie

Według pierwszych informacji, jakie podały media, noworodek miał umrzeć pod naciskiem ciała 30-latki. "Ze wstępnych ustaleń wynika, że dziecko zmarło w wyniku przygniecenia przez ciało matki, która zasnęła, kiedy karmiła je piersią" - informowała agencja prasowa ANSA w niedzielę.

"Corriere" opisuje w środę, że pierwszą osobą, która zauważyła, że dzieje się coś niepokojącego, była kobieta leżąca na tej samej sali, w łóżku obok. "Około pierwszej w nocy obróciła się w stronę 30-latki, która karmiła. Zauważyła, że nie ma przy niej dziecka. Zawołała ją, ale matka nie odpowiadała. Więc podniosła alarm, wezwała pielęgniarkę. Ta weszła do pokoju i - jak napisze w raporcie - wyciągnęła noworodka spod kobiety, która zasnęła w wyniku skrajnego wyczerpania" - taką relację świadka, anonimowej pacjentki, przytacza dziennikarz. Lekarze podjęli tamtej nocy próbę reanimacji chłopca, niestety było już za późno.

Personel szpitala początkowo nie mógł dobudzić 30-latki. "Jej sen wydawał się nienaturalnie mocny, więc zlecono badania krwi kobiety" - czytamy w artykule "Corriere". Wynik badania toksykologicznego był jednak negatywny - młoda matka nie zażyła tamtego dnia żadnych substancji psychoaktywnych.

Wyniki sekcji zwłok pod koniec marca

Dziennikarz "Il Messaggero" rozmawiał z partnerem kobiety, który zarzuca personelowi szpitala brak odpowiedniej opieki nad 30-latką. "Mimo tego, że była wyczerpana, od razu przynieśli jej dziecko do karmienia. Namawiali nawet, żeby zmieniała mu pieluszkę. Ale ona nie była w stanie ustać na nogach" - twierdzi mężczyzna. "Kiedy dowiedziała się, co się stało, od razu do mnie zadzwoniła. Przyjechałem, ale było już po wszystkim. O godzinie 1.40 lekarz stwierdził zgon. Nawet jej nie obudzili" - dodaje jeszcze.

Szpital wydał krótkie oświadczenie w tej sprawie. "(...) Rooming-in [system matka-dziecko, czyli sytuacja, w której kobieta przebywa z noworodkiem w jednym pokoju - red.] to system, który stosuje się w naszej placówce. Każda matka jest informowana o zagrożeniach związanych z opieką nad dzieckiem, każda jest również instruowana w zakresie działań jakie należy podjąć aby uniknąć niepożądanych zdarzeń, wszystkie kobiety podpisują też stosowny formularz (...)" - czytamy w nim.

Rzymska prokurator Maria Sabina Calabretta poleciła wszczęcie śledztwa w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Śledczy sprawdzą, czy nie doszło do zaniedbań ze strony personelu placówki. Zlecono również sekcję zwłok noworodka, jej wyniki będą znane za około dwa miesiące.

Czytaj także: