Jowialny kierowca autobusu i seryjny morderca w jednym. Francuski zbrodniarz nie żyje

Okładka "Detective": "Wyznania. Zabiłem siedem dziewcząt i pochowałem je przy rzece"

Francuski seryjny zabójca, skazany za morderstwo siedmiu kobiet, zmarł w poniedziałek w szpitalu w Nancy. Miał 79 lat. Przez ponad 20 lat udawało mu się uniknąć sprawiedliwości za zbrodnie popełniane w latach 70., co doprowadziło do jednego z największych skandali w historii francuskiego sądownictwa.

Emile Louis pracował jako kierowca autobusu. Opisywano go jako jowialnego, uprzejmego człowieka, pełnego zrozumienia dla kobiet, które spotykał w pracy. Ale w rzeczywistości był sadystycznym zabójcą - jeden z psychiatrów nazwał go "zdolnym do ekstremalnego okrucieństwa i perwersji". Mordował młode kobiety - jego ofiary miały między 15 a 25 lat. Zbrodnie popełniał między rokiem 1975 a 1979 - zabił wówczas siedem osób, ale policji nie udało się wykryć sprawcy. Wszystkie ofiary były pracownicami służb w Yonne, departamencie Burgundii.

Policja po raz pierwszy zainteresowała się nim w 1981 roku, podczas śledztwa ws. śmierci Sylviane Lesage. Szybko ustalono, że dziewczyna utrzymywała z Louisem kontakty i że mężczyzna wykorzystał seksualnie ją i trzy inne nieletnie dziewczynki. W 1983 roku skazano go za napaść seksualną i próbowano połączyć sprawę z morderstwami popełnionymi kilka lat wcześniej, ale śledztwo ostatecznie umorzono.

Tajemnicza śmierć policjanta

Łączono go także ze sprawą tajemniczej śmierci policjanta, który w 1997 roku wskazał go jako podejrzanego o zabójstwa. Funkcjonariusz został znaleziony martwy z dwiema kulami w głowie. Wiele wskazywało na samobójstwo, część śledczych twierdziła jednak, że to Louis zabił mężczyznę, by zatuszować trop.

Aresztowano go dopiero w 2000 roku pod naciskiem rodzin, które nie doczekały się wyjaśnienia śmierci ich bliskich. W 2004 roku skazano go na dożywocie za siedem zabójstw. Przebywał w więzieniu w Ensisheim. W toku nadal jest kilka innych spraw przeciwko niemu. Louis 14 października trafił do szpitala w Nancy z powodu kłopotów ze zdrowiem. Zmarł w poniedziałek rano.

Autor: /jk / Źródło: leparisien.fr, telegraph.co.uk