"Jestem Jiverly Wong, strzelając do ludzi...”

Aktualizacja:

Dwie strony drobnym maczkiem, łamanym angielskim. W liście skargi na “tajnego agenta”, który patrzy na niego jak śpi, a  nawet dotyka podczas snu. Domniemany list sprawcy masakry z Binghamton może dowodzić jego paranoi – pisze CNN.

 
List szaleńca do telewizji, prawo jazdy i pozwolenie na broń (News 10 Now). News 10 Now

Rzekomy list 42-letniego szaleńca, sprawcy masakry w centrum dla imigrantów w Binghamton dotarł do redakcji amerykańskiej stacji telewizyjnej News 10 Now w Syracuse w stanie Nowy Jork. Policja bada autentyczność tego listu.

Jak pisze CNN, za jego wiarygodnością przemawiają zdjęcia sprawcy dołączone do przesyłki, jego prawo jazdy oraz pozwolenie na broń.

List przyszedł do redakcji w poniedziałek, został nadany w piątek, czyli w dniu strzelaniny.

Nagłówek listu nosił datę 18 marca, co wskazuje na to, że szaleniec już wtedy nosił się z myślą o masakrze.

W Binghamton Jiverly Wong zabił 13 osób w centrum dla imigrantów, potem sam popełnił samobójstwo.

Agent jeździł za nim i rozsiewał plotki

List zaczyna się od niepoprawnego zwrotu "I am Jiverly Wong shooting the people", czyli "Jestem Jiverly Wong, strzelając do ludzi." Autor przeprasza za swój łamany angielski.

41-letni wietnamski imigrant Jiverly Wong napisał w liście, że przez wiele lat był dręczony przez tajnych agentów. Mężczyzna opisuje, że „ktoś” rozsiewał o nim szkodliwe plotki, jeżdżąc wszędzie tam, gdzie się udawał. Napisał, że to policja zmusiła go, żeby opuścił Kalifornię, gdzie mieszkał przez kilkanaście lat, i chciała w ogóle wypędzić go ze Stanów Zjednoczonych.

Według Wonga tajni agenci wchodzili do jego pokoju, gdy spał i nawet go dotykali. W dodatku 32 razy policja zajechała mu drogę, ale ani razu się nie zatrzymał.

„Życzę miłego dnia”

Na końcu listu Wong napisał, że „nie jest w stanie pogodzić się ze swoim marnym życiem”, przyjmuje rolę „sędziego” i „położy kres swojemu nędznemu życiu”. Za wszystko odpowiedzialnością obarczył tajnego agenta „po cywilnemu”. Zakończył banalnym pozdrowieniem "Życzę miłego dnia".

Joseph Zikuski z policji w Binghamton powiedział stacji 10 News Now, że list może wskazywać na problemy psychiczne, z jakimi borykał się sprawca strzelaniny. Nie chciał jednak komentować listu zanim biegli i eksperci nie dokonają jego analizy.

Źródło: CNN, News10