Anders Behring Breivik wynajął na wiosnę farmę w Reny i dużo czasu spędzał tam w barze "Kukułcze Gniazdo". Razem z żołnierzami elitarnej jednostki Telemark. Na farmie znaleziono materiały, z których można było zrobić ładunki wybuchowe.
Po schwytaniu zamachowca, który podłożył ładunki w centrum Oslo, a potem dokonał rzezi na wyspie (w sumie zginęły co najmniej 93 osoby), policja odnalazła w okolicach miasta Rena (160 kilometrów na północ od Oslo) farmę. Znaleziono na niej duże ilości nawozów sztucznych i materiałów, z których można zrobić ładunki wybuchowe. Jak podaje Reuters, wynajął ją wiosną.
- Podawał się za rolnika - powiedziała w rozmowie z agencją Trine Stette, 22-letnia fryzjerka, u której zamachowiec gościł raz - miesiąc temu. - Miał przy sobie komputer i nosił markowe ubrania, więc wydało mi się to dziwne - dodała.
Często zachodził do baru "Kukułcze Gniazdo", gdzie częstymi gośćmi byli też żołnierze - w Renie stacjonuje 2 tysiące członków elitarnego batalionu Telemark. - To ironia, że znalazłem się w miejscu, gdzie znajduje się jedna z największych baz wojskowych w kraju. Zaoszczędziło by mi sporo czasu, gdybym mógł od nich pożyczyć trochę C4 (materiału wybuchowego - red.) - napisał w swoim manifeście, który znalazł się w internecie.
Ciągle coś pisał
Nazwa baru nawiązuje do słynnego filmu Milosa Formana z Jackiem Nicholsonem "Lot nad kukułczym gniazdem" - barmani nosili nawet białe kitle lekarzy psychiatrów. - W obliczu tego, co się stało, będę musiał chyba z tego zrezygnować - powiedział Reutersowi właściciel lokalu.
Zamachowiec był widziany również w restauracji Milano Rena, prowadzonej przez Turków. - Siedział z zestawem słuchawkowym, ale nigdy nie słyszałem, by z kimś rozmawiał. Ciągle pisał coś w laptopie - opisywał Eyup Ali Aykut z restauracji. - Pamiętam jak zamówił krewetki, potem zjadł wołowinę, a na deser szarlotkę. Pił colę. Był przesadnie miły - dodał. Lokal dzieli budynek z miejscowym posterunkiem policji.
Źródło: Reuters, PAP, tvn24.pl