O popieranie zwolenników zamieszek i szerzenie anarchii oskarżyły Zachód władze w Teheranie. W masowych demonstracjach trwających od ogłoszenia wyników wyborów prezydenckich zginęło co najmniej 13 osób, jednak nikt nie zna dokładnej liczby ofiar.
- W wielu krajach europejskich oraz w Ameryce zamiast zachęcać ludzi, by korzystali z demokratycznych mechanizmów, udziela się poparcia zwolennikom zamieszek - powiedział rzecznik irańskiego MSZ Hassan Kaszkawi.
Szerzenie anarchii i wandalizmu przez mocarstwa zachodnie oraz zachodnie media nie będzie przez nas akceptowane. rzecznik irańskiego MSZ Hassan Kaszkawi
- Szerzenie anarchii i wandalizmu przez mocarstwa zachodnie oraz zachodnie media nie będzie przez nas akceptowane - ostrzegł irański rzecznik.
Ahmadineżad oskarża o ingerencję
W niedzielę także prezydent Iranu Mahmud Ahmadineżad zażądał od Waszyngtonu i Londynu, by kraje te zaprzestały ingerowania w wewnętrzne sprawy irańskie. Zarówno USA jak i Wielka Brytania odrzuciły oskarżenia.
W Iranie dochodzi do krwawych starć po tym jak władze ogłosiły, że zwycięzcą wyborów prezydenckich z 12 czerwca został dotychczasowy szef państwa Mahmud Ahmadineżad. Zwolennicy głównego rywala Ahmadineżada - Mir-Hosejna Musawiego podważają rezultaty wyborów. W starciach opozycjonistów z policją zginęło dotychczas co najmniej 13 osób.
Źródło: PAP