Amerykański Senat uniewinnił w sobotę byłego prezydenta Donalda Trumpa od zarzutu "podżegania do przewrotu", o co w artykule impeachmentu oskarżała go zdominowana przez demokratów Izba Reprezentantów. W głosowaniu większość senatorów uznała winę Trumpa - wśród nich było siedmioro przedstawicieli Partii Republikańskiej - jednak nie wystarczyło to, by osiągnąć wymagane dwie trzecie głosów.
Zgodnie z oczekiwaniami komentatorów Senat USA, którego obradom przewodniczył prezes Sądu Najwyższego John Roberts, uniewinnił Donalda Trumpa od zarzutów stawianych przez demokratyczną większość w Izbie Reprezentantów. W stuosobowym Senacie za skazaniem byłego prezydenta odpowiedziało się 57 senatorów. Do 50 demokratów dołączyło siedmioro republikanów: Richard Burr, Bill Cassidy, Susan Collins, Lisa Murkowski, Mitt Romney, Ben Sasse i Pat Toomey.
Była to jednak niewystarczająca liczba, by osiągnąć wymagane w procesie o impeachment prezydenta dwie trzecie głosów. Do skazania Trumpa potrzebnych było 67 głosów.
Lider demokratów: nie ma nic bardziej sprzecznego z naszą demokracją
Przywódca demokratycznej większości w Senacie Chuck Schumer, który przemawiał po głosowaniu, ocenił, że "były prezydent inspirował, kierował i napędzał tłum, aby brutalnie przeszkodził pokojowemu przekazaniu władzy, podważał wolę ludu".
- Nie ma nic, nic bardziej nieamerykańskiego niż to – uznał. - Nie ma nic bardziej sprzecznego z naszą demokracją, obrażającego pokolenia amerykańskich patriotów, którzy oddali życie, aby bronić naszego ustroju państwa – dodał Schumer.
Lider republikanów: Trump jest praktycznie i moralnie odpowiedzialny
Lider republikanów w Senacie Mitch McConnell, który zagłosował przeciw impeachmentowi, oświadczył później, że potępia postępowanie byłego prezydenta oraz że jest on "praktycznie i moralnie odpowiedzialny" za sprowokowanie ataku na Kapitol, który senator nazwał "hańbą".
Wyjaśniał, że zagłosował przeciw impeachmentowi tylko dlatego, że jego zdaniem konstytucja nie przewiduje takiej procedury wobec byłego prezydenta, a Trump jest obecnie osobą prywatną. Wyjaśnił, że decyzja Senatu nie oznacza, iż uznał on postępowanie Trumpa za dopuszczalne.
Oświadczenie Trumpa: polowanie na czarownice
Po ogłoszeniu wyników głosowania Donald Trump wydał oświadczenie.
"To smutny komentarz do naszych czasów, że jedna partia polityczna w Ameryce otrzymuje darmową przepustkę do oczerniania rządów prawa, zniesławiania organów ścigania, kibicowania tłumowi, usprawiedliwiania buntowników i przekształcania sprawiedliwości w narzędzie zemsty politycznej i prześladowania, umieszczania na czarnej liście, usuwania i ukrywania wszystkich osób i punktów widzenia, z którymi się nie zgadzają. Zawsze byłem i zawsze będę orędownikiem niezachwianych rządów prawa, bohaterów organów ścigania oraz prawa Amerykanów do pokojowej i honorowej debaty dotyczącej tematu dnia bez złośliwości i nienawiści" – brzmi fragment oświadczenia, cytowany przez CNN.
Trump ocenił też, że finał drugiego procesu w sprawie jego impeachmentu to "kolejna faza największego polowania na czarownice w historii kraju".
Senat się zgodził, ale świadków nie przesłuchał
Akt oskarżenia przeciwko Donaldowi Trumpowi zawierał zarzut "podżegania do przewrotu" po oblężeniu Kapitolu 6 stycznia, na skutek którego śmierć poniosło pięć osób. Menedżerowie impeachmentu ostrzegli, że jeśli nie uda się skazać republikanina w tym procesie, stworzy to niebezpieczny precedens, który przyszli prezydenci - lub sam Trump - mogą wykorzystać.
Sobotnim obradom towarzyszył niespodziewany zwrot akcji, gdy mimo wcześniejszych deklaracji obydwu stron, że nie mają planów, by powoływać świadków w sprawie, menadżerowie impeachmentu zdecydowali się na taki krok. Doszło do głosowania, a izba większością 55 do 45 zgodziła się, by dopuścić świadków do procesu.
Menadżerowie impeachmentu z Izby Reprezentantów postanowili wezwać na przesłuchanie republikańską członkinię niższej izby Kongresu Jaime Herrerę Beutler. Mówiła ona w piątek, że w trakcie zajść na Kapitolu była obecna podczas rozmowy między przywódcą republikańskiej mniejszości w Izbie Reprezentantów Kevinem McCarthym a byłym prezydentem.
Ostatecznie jednak w drodze negocjacji oskarżyciele oraz obrońcy zgodzili się, by oświadczenie republikańskiej kongresmenki włączyć do materiału dowodowego, bez konieczności przesłuchiwania jej w Senacie, a co za tym idzie, przedłużania procesu impeachmentu na następne dni.
Drugie uniewinnienie Trumpa
Trump jest pierwszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych, wobec którego dwukrotnie rozpoczęto proces impeachmentu. Poprzednio stało się to w grudniu 2019 roku, w związku z tzw. aferą ukraińską. W 2020 roku Senat, wówczas z większością republikańską, uniewinnił gospodarza Białego Domu.
Przy drugim procesie większość republikanów w Senacie twierdziła, że nie przekonują ich argumenty oskarżycieli o winie byłego prezydenta. Senator Mike Braun mówił, że nie sądzi, by wpłynęły na jakichkolwiek republikanów. Senator Mike Rounds uznał proces impeachmentu za niezgodny z konstytucją, chociaż wyższa izba Kongresu wcześniej wyraziła większością głosów przeciwną opinię.
Gdyby Senat przegłosował skazanie Donalda Trumpa - co się nie stało - izba wyższa mogłaby wówczas zagłosować w sprawie zakazu ponownego ubiegania się przez byłego prezydenta o najwyższy urząd w państwie.
Źródło: Reuters, PAP, CNN