Holmes przed sądem. Mógł zabić więcej ludzi


24-latek James Holmes, który w piątek na premierze najnowszego filmu o Batmanie na przedmieściach Denver zabił 12 osób, a 58 ranił, stanie w poniedziałek przed sądem. W niedzielne popołudnie dziennik "Washington Post" ujawnił, że ofiar masakry mogło być więcej, gdyby Holmesowi w kinie nie zacięła się broń.

Holmes wszedł do multipeksu w Aurorze na przedmieściach Denver w nocy z czwartku na piątek (ok. wpół do pierwszej) i zabił lub ranił ponad 70 osób.

Mieszkanie rozbrojone

Policja zatrzymała go po kilku minutach od przyjazdu na miejsce. Holmes miał przy sobie trzy sztuki broni, a jedną dodatkowo w samochodzie. Policjanci przeszukali i rozbroili jego mieszkanie, które okazało się być prawdziwym składem amunicji i "tykającą bombą".

Były student medycyny w swoim mieszkaniu miał co najmniej kilka sprawnych ładunków wybuchowych. Policja nie powiedziała jednak, o jaką ich liczbę chodziło.

Holmes stanie przed sądem w poniedziałek i to być może wtedy do opinii publicznej dotrą pierwsze ofcjalne komunikaty dotyczące jego zeznań. Do tej pory podejrzany o zabójstwo kilkunastu osób mężczyzna nie współpracuje z policją i przebywa w więziennej izolatce w Denver.

Z jednostki specjalnej...

Ofiar masakry mogło być znacznie więcej, gdyby zamachowcowi nie zacięła się broń - poinformował tymczasem w niedzielę dziennik "Washington Post", powołując się na swoje źródła w wymiarze sprawiedliwości.

Konkretnie chodzi o broń półautomatyczą, z której można oddać od 50 do 60 strzałów na minutę. Według policji Holmes miał jeszcze przy sobie jeszcze strzelbę myśliwską i pistolet. "Washington Post" pisze też, że niewiele brakowało by zabójcy udało się uciec. Podczas zatrzymania Holmes przedstawił się stróżom prawa jako funkcjonariusz specjalnej jednostki policji po cywilnemu.

Teraz jednak, będący w rękach policji, może się spodziewać szybkiego procesu.

"Ameryka o was nie zapomni"

W niedzielę rodziny ofiar odwiedził prezydent Barack Obama. Pojawił się w szpitalu, w którym leży większość rannych i rozmawiał z nimi trzy godziny. Prezydentowi towarzyszyli gubernator stanu Kolorado John Hickenlooper i burmistrz miasta Steve Hogan.

- Przybyłem do nich nie tylko jako prezydent, ale jako ojciec, i jako mąż - powiedział Obama w oświadczeniu dla dziennikarzy wygłoszonym ze szpitalnego korytarza. - Wyznałem im, że słowa nie zawsze są adekwatne w takich sytuacjach, ale moim głównym zadaniem jest reprezentowanie całego kraju i chciałem, by wiedzieli, że wszyscy w takich momentach jesteśmy z nimi myślami i będziemy o nich pamiętać każdego dnia - dodał wyraźnie poruszony Obama.

Prezydent powiedział dziennikarzom, że miał okazję rozmawiać z młodymi Amerykanami, którzy uratowali życie rannym. Wspomniał o 19-letniej Alley Jones, postrzelonej w szyję, która przeżyła dzięki temu, że jej przyjaciółka, 21-letni Stephanie Davis, palcami zablokowała powstały u niej krwotok. Młoda kobieta udzielała pomocy koleżance w czasie trwającego ostrzału napastnika - podkreślił prezydent Obama. - Podobne wydarzenia mają na nas duży wpływ, ponieważ wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że moglibyśmy stracić kogoś, kogo kochamy - stwierdził polityk.

Autor: adso,mk/fac/k / Źródło: PAP, tvn24.pl

Raporty: