W niedzielę w Hiszpanii odbyły się wybory parlamentarne. Dziennik "El Mundo" napisał o gorszych od oczekiwanych wynikach Partii Ludowej (PP) i Vox. Gazeta twierdzi, że kraj znalazł się w rękach separatystyów z Katalonii i Kraju Basków, których poparcie będzie kluczowe dla stworzenia rządu.
W niedzielę Hiszpanie wybrali parlament. Partia Ludowa (PP), po przeliczeniu wszystkich głosów, zdobyła 136 miejsc w 350-osobowej izbie niższej parlamentu. Tuż za nią ze 122 mandatami znalazła się rządząca Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) premiera Pedro Sancheza. Skrajnie prawicowa Vox znalazła się na trzecim miejscu z 33 mandatami. Lewicowy blok Sumar był czwarty z 31 mandatami.
"El Mundo": niepewny wynik, niekorzystny dla Hiszpanii
"El Mundo" uważa wynik niedzielnych wyborów za niepewny i widzi w nim niekorzystny dla Hiszpanii scenariusz, gdyż o sformowaniu nowego rządu zadecydują separatystyczne ugrupowania, w tym EH Bildu, w strukturach którego działają osoby skazane za terroryzm w ramach ETA.
Gazeta przypomina, że ta baskijska organizacja dokonała na terenie Hiszpanii zamachów, w których zginęło ponad 800 osób.
Stołeczny dziennik z ironią nazywa kierującego socjalistami (PSOE) premiera Pedro Sancheza "kotem o wielu życiach". Przypomina, że pomimo niedzielnej porażki swojej partii, może on utrzymać funkcję premiera dzięki poparciu skrajnie lewicowego bloku Sumar i ugrupowań separatystycznych.
25 mandatów dla separatystów
"Szefem rządu może zrobić Sancheza Carles Puigdemont" - napisał "El Mundo" wskazując, że ukrywający się od 2017 roku przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości były premier Katalonii o separatystycznych poglądach może oddziaływać na wybór nowego rządu Hiszpanii poprzez polityków o rebelianckich poglądach.
W sumie separatystyczne ugrupowania z Katalonii i Kraju Basków zdobyły w niedzielę w wyborach 25 mandatów, co może okazać się decydującą liczbą w głosowaniu nad wotum zaufania dla nowego hiszpańskiego rządu.
Wprawdzie w pierwszym po zwycięstwie wyborczym przemówieniu w Madrycie Alberto Nunez Feijoo, szef PP zapowiedział, że zamierza uruchomić rząd, ale wyraził obawę, że socjaliści i ugrupowania, które przegrały wybory, podejmą próbę "zablokowania" gabinetu formowanego przez jego partię.
Przesłanką do scenariusza zablokowania w Kongresie Deputowanych gabinetu Feijoo może być wieczorna deklaracja Sancheza, zadowolonego, pomimo porażki swojej partii. Stwierdził on, że cieszy się z przegranej bloku sił opozycyjnych PP i Vox oraz "zamierza iść do przodu" ze swoim projektem politycznym.
Źródło: PAP