Od kilku dni w Hiszpanii trwają protesty przeciwko uwięzieniu rapera Pablo Hasela skazanego za pochwalanie terroryzmu i za lżenie króla. Powoduje to trudności w sformowaniu rządu ugrupowań separatystycznych Katalonii. Różni ich między innymi podejście do użycia siły przez policję przeciwko manifestantom.
Trwające w Hiszpanii protesty utrudniają sformowanie rządu ugrupowań separatystycznych Katalonii. Wprawdzie w sobotę rozpoczęły się pierwsze negocjacje dotyczące utworzenia przez trzy ugrupowania separatystyczne większościowego gabinetu, ale wywołane przez sympatyków Hasela zamieszki komplikują wypracowanie umowy koalicyjnej.
W sobotę władze Kandydatury Jedności Ludowej (CUP), skrajnie lewicowej partii z dziewięcioma mandatami w 135-osobwej izbie, po raz kolejny wezwały premiera Katalonii Pere'a Aragonesa do zdymisjonowania odpowiedzialnego za sprawy wewnętrzne w regionalnym gabinecie Miquela Sampera.
Politykowi bloku Razem dla Katalonii (JxCat) władze CUP zarzucają, że swoimi decyzjami rzekomo doprowadził do "zamienienia pokojowych manifestacji w zamieszki", w których policja użyła siły.
Doniesienia hiszpańskiej prasy
Protesty rozpoczęły się w Katalonii we wtorek po tym jak raper Pablo Hasel został osadzony na dziewięć miesięcy w więzieniu między innymi za pochwalanie baskijskiej terrorystycznej organizacji ETA. Od tego czasu rannych w protestach zostało już ponad 40 osób, a ponad 60 zostało zatrzymanych. Wśród skarżących się na pobicie przez funkcjonariuszy jest między innymi kilku działaczy CUP.
Dziennik "El Pais" podał w sobotę, że zamieszki, poróżniły też dwa główne separatystyczne ugrupowania - Republikańską Lewicę Katalonii (ERC) oraz JxCat. Pierwsze zdobyło w wyborach 33 mandaty, a drugie - 32. Jak poinformowała gazeta, ERC domaga się od JxCat zgody na uruchomienie śledztwa w sprawie rzekomego nadużycia uprawnień przez katalońską policję podczas protestów w obronie Hasela.
Z kolei dziennik "El Mundo", powołując się na przedstawicieli policji, odnotował, że trwające czwartą dobę zamieszki są inspirowane przez te same radykalne grupy, które na kilka tygodni sparaliżowały Katalonię jesienią 2019 roku. Wówczas powodem rozruchów było skazanie przez hiszpański Sąd Najwyższy na 9-13 lat więzienia dziewięciu polityków, którzy współorganizowali referendum niepodległościowe w 2017 r.
Eksperci do spraw bezpieczeństwa odnotowują, że sprawa rapera jest tylko pretekstem do agresywnych wystąpień skrajnie lewicowych i separatystycznych aktywistów, a akcje te służą wywołaniu chaosu w regionie. Wskazują, że we wszystkich miastach Katalonii, gdzie odbywały się protesty, manifestanci niszczą sklepy i mienie publiczne.
Źródło: PAP