Po procesie, który śledził cały Izrael, sąd w Jerozolimie uznał, że używanie niemieckiego okrzyku "Heil..!" wraz z charakterystycznym wyciągnięciem ręki - tak wyraźnie kojarzącego się z Hitlerem - jest dozwolone. Pod pewnymi warunkami.
Sąd doszedł do takiego wniosku rozpatrując sprawę Orena Zera, który w 2005 r. zaskoczył izraelskich policjantów okrzykiem "Heil Szaron!" i gestem wyciągniętej ręki. Ariel Szaron był wtedy premierem, a wystąpienie Zera miało być protestem przeciwko jego polityce palestyńskiej.
"Szaron zbrodniarz"
Zer był bowiem przeciwnikiem likwidacji osiedli żydowskich w Strefie Gazy, którą zarządził Szaron. Dodatkowo brat Zera zginął w zamachu przeprowadzonym przez Palestyńczyków.
Wszystko to skłoniło Zera do uznania polityki Szarona za zbrodnie przeciwko ludzkości. Swoim gestem zaś chciał wyrazić swoją krytykę premiera. Prokuratura uznała jednak, że Zer obraził zarówno Szarona jak i policjantów, których tym samym uznał za funckjonariuszy nazistowskiego państwa.
Gdyby powiedział Hitler...
Jerozolimski sąd uznał jednak, że swoim gestem Zer nie złamał prawa. Co innego, argumentował sędzia Hagit Mac-Kalmanowicz, gdyby Zer krzyknął "Heil Hitler" lub użył słowa "nazista".
Jeśli jednak tego nie zrobił, nic nie wskazuje na popełnienie przestępstwa. Oren Zer niczego nie żałuje.
Źródło: Haaretz
Źródło zdjęcia głównego: TVN24