Gwałt na Polce w Indiach. Sprawę bada polski konsul

Aktualizacja:
Kobieta obudziła się na ławce przed stacją kolejową NizamuddinDeeptrivia/CC BY SA

Jak podaje "The Times of India", 33-latka podróżowała z maleńkim dzieckiem, została odurzona przez nieznanego jej mężczyznę i wciągnięta do samochodu. Po obudzeniu się na ławce na stacji kolejowej Nizammudin zdała sobie sprawę, że padła ofiarą napaści na tle seksualnym. Sprawę bada polski konsul z New Delhi.

- Konsul z New Delhi pracuje z miejską policją, żeby wyjaśnić sprawę - powiedział rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski. Dodał, że dodatkowe informacji na ten temat będzie mógł przekazać, jak tylko uzyska więcej szczegółów.

Odurzone, grożono im nożem

"The Times of India" dotarł do zeznań Polki, które ta złożyła 3 stycznia. 33-latka miała powiedzieć, że przed gwałtem ona i jej 2,5-letnia córka zostały odurzone, grożono im nożem. Pamięta tylko, że jakiś mężczyzna wyciągnął ją z samochodu. Nie jest w stanie sprecyzować, czy została napadnięta przez więcej niż jednego człowieka.

Kobieta zeznała, że nie pamięta numerów tablic rejestracyjnych samochodu, do której została wciągnięta razem z córką. Nie wiadomo także czy została napadnięta w jego wnętrzu czy też wyciągnięto ją za zewnątrz.

"The Times of India" podaje także, że Polka pochodzi z Warszawy, ale od trzech lat mieszkała w Mathurze, gdzie wstąpiła do wspólnoty religijnej. Zajmowała się eksportem odzieży.

Wciągnięta do samochodu

Horror Polki miał zacząć się 2 stycznia ok. godz. 10 wieczorem. Kobieta wraz ze swoją córeczką czekała na drodze na taksówkę do New Delhi. Nagle obok nich zatrzymał się "wielki, biały samochód", a kierowca zapytał dokąd jadą. Kiedy mężczyzna usłyszał, że do Delhi, wciągnął je do środka i ruszył.

Polka zeznała, że głośno krzyczała i opierała się, ale kierowca wyjął nóż i zagroził, że je zadźga. W pewnej chwili - jak zeznała - wyciągnął jakiś spray i rozpylił na obie: matkę i córeczkę. Obie straciły świadomość.

W piątek rano kobieta obudziła się na ławce przed dworcem Nizammudin na południu Delhi. Obok niej siedziała jej córka i głośno płakała. 33-latka mówiła, że wtedy zdała sobie sprawę, że padła ofiarą gwałtu i poprosiła o pomoc przechodniów. Ci skierowali ją na komisariat policji w dzielnicy Paharganj, zamieszkiwanej w dużym stopniu przez obcokrajowców.

Tam natychmiast ją przesłuchano i skierowano na badania. Wszczęto śledztwo w kierunku uprowadzenia, zastosowania bezprawnego przymusu, zatrucia i gwałtu.

Policja z New Delhi skontaktowała się z funkcjonariuszami w Mathurze, ale ta nie ma żadnych informacji o napadzie. Teraz policja skupia się na zidentyfikowaniu kierowcy samochodu. Jedynym śladem jest duży biały, samochód, który zapamiętała kobieta. Funkcjonariusze zamierzają przeskanować cały monitoring miejski.

Historie o gwałtach wstrząsają Indiami

Od roku w Indiach trwa debata na temat przemocy seksualnej, wywołana przez brutalny gwałt zbiorowy w Delhi. 16 grudnia 2012 roku sześciu sprawców zaatakowało młodą studentkę i jej towarzysza w prywatnym autobusie, do którego para wsiadła wracając z kina. Kobieta został wielokrotnie zgwałcona; parę pobito przed wyrzuceniem z pojazdu na drogę. Po dwóch tygodniach 23-latka zmarła w szpitalu w Singapurze w wyniku obrażeń. Brutalna napaść wywołała oburzenie w kraju. Wybuchły protesty uliczne. W odpowiedzi rząd Indii wprowadził surowsze kary za napaści seksualne i inne przestępstwa wobec kobiet, np. handel kobietami czy atakowanie ich kwasem. Utworzono też sieć specjalnych sądów, które zajmują się wyłącznie sprawami dotyczącymi przemocy seksualnej. W ostatnich miesiącach dochodziło też w Indiach do gwałtów na cudzoziemkach.

Autor: pk//kdj,gak / Źródło: "The Times of India", "Inquirer", "Daily News and Analysis"

Źródło zdjęcia głównego: Deeptrivia/CC BY SA

Raporty: