Porozumienie pokojowe podpisane, jednak sytuacja w Gruzji nadal pozostaje napięta. Tbilisi informuje, że rosyjscy żołnierze nie opuszczają Gruzji. Rosja z kolei potwierdza przejęcie stu gruzińskich pojazdów wojskowych, w tym 65 czołgów. Zaprzecza wysadzeniu mostu.
Gruzja: Rosjanie nie wycofują się
Według portalu internetowego gruzińskiej niezależnej stacji civil.ge, rosyjscy żołnierze nadal pozostają w Gori i opanowują dalsze tereny. Naoczni świadkowie, cytowani przez portal, przekazali wiadomość m.in. o kolumnie 20 rosyjskich transporterów, jakie wjechały do miasteczka Chaszuri na zachód od Gori.
Z kolei rzecznik gruzińskiego resortu spraw wewnętrznych Szota Utiaszwili informował o zniszczeniu przez Rosjan mostu na głównej gruzińskiej magistrali kolejowej na zachód od Tbilisi. Most ten znajdował się w rejonie miasta Kaspi, położonego 45 km od gruzińskiej stolicy.
- Utrata mostu - powiedział - sparaliżowała sieć kolejową w Gruzji.
Rosja dementuje
Strona rosyjska natychmiast zaprzeczyła tym doniesieniom.
- To kolejne całkowicie niezgodne z prawdą twierdzenie. Nie prowadzimy żadnych bombardowań. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że nie zbombardowaliśmy mostu - oświadczył w Moskwie zastępca szefa sztabu generalnego sił zbrojnych Rosji, generał Anatolij Nogowicyn.
Nogowicyn zaprzeczył też, że Rosja użyła rakiet operacyjno-taktycznych ziemia-ziemia Iskander.
- Tego typu pociski - zaznaczył - nie znajdują się na wyposażeniu oddziałów północnokaukaskiego okręgu wojskowego - zapewniał generał.
Most zniszczony
Tymczasem agencja Reutera informuje, że nakręciła film, na którym widać częściowo zniszczony mostu.
Według tamtejszych mieszkańców, w sobotę ubrana w wojskowe mundury ekipa zdalnie zdetonowała umieszczony pod mostem ładunek wybuchowy. Świadkowie twierdzą, że byli to Rosjanie.
Rosjanie przejmują czołgi
- Armia rosyjska potwierdziła, że przejęła ponad sto gruzińskich ciężkich pojazdów wojskowych, w tym 65 czołgów.
Wśród przejętych pojazdów jest także pięć wyposażonych w rakiety ziemia-powietrze - podał przedstawiciel dowództwa rosyjskich sił rządowych pułkownik Igor Konaczenkow.
Rosjanie swoją zdobyczą pochwalili się dziennikarzom w Cchinwali. Sprzęt ten m.in. pochodził z USA, Czech i Turcji. Wśród czołgów znalazły się też rosyjskie T-72, poddane remontowi i modernizacji na Ukrainie.
Porozumienie działa?
Tomasz Kanik, specjalny wysłannik TVN24 do Gruzji, który obecnie przebywa w okolicach Gori, donosi o wycofywaniu się wojsk rosyjskich. - Mam wrażenie, że wczorajsze porozumienie podpisane przez prezydenta Gruzji Saakaszwilego działa. Sytuacja na pewno nie pogarsza się i powoli wraca do normy - mówił Kanik.
Według niego, Rosjanie wycofują się, co może oznaczać, że terytorium kontrolowane przez Rosjan się zmniejszy. Kanik wątpi natomiast, że Rosjanie całkowicie opuszczą Gruzję. - Mam wrażenie, że mają zamiar zmienić nazwę swoich sił na siły stabilizacyjne - mówi wysłannik TVN24.
Co dalej?
Andrzej Zaucha, korespondent "Faktów" TVN, mówi o rozwoju sytuacji po podpisaniu porozumienia. - Wojna się kończy, jednak kończą się tylko działania na dużą skalę. Z całą pewnością będzie dochodziło do niewielkich incydentów zbrojnych - ocenia Zaucha. - Rosyjskie wojska wycofają się, ale nie w całości. Z 15 tys. żołnierzy rosyjskich sprowadzonych do Gruzji w ciągu ubiegłego tygodnia pozostanie blisko 5 tys., głównie w Abchazji i Osetii Poludniowej - informuje dziennikarz.
88 tysięcy uchodźców
Z rejonów, gdzie toczą się walki masowo uciekają ludzie. Jak wynika z z szacunków podanych przez Urząd Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców (UNHCR) tylko w ciągu tygodnia blisko 88 tysięcy ludzi opuściło zapalne tereny. 15 tysięcy spośród nich to uchodźcy z terenów Osetii Południowej.
Większość ludzi to mieszkańcy miasta Gori i jego okolic. Schronienia szukają w stolicy Gruzji - Tbilisi.
W ostatnich dniach ponad 700 osób uciekało w panice ze swych wiosek z regionu tzw. górnego wąwozu Kodori, który został opanowany przez siły abchaskie.
Według ONZ-owska organizacji ponad 30 tysięcy mieszkańców Osetii Południowej opuściło swoje domu i udało się do rosyjskiej Osetii Północnej.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters