W stolicy Gruzji Tbilisi setki osób wyszły na ulice w związku z nieprzegłosowaniem przez parlament zmiany ordynacji wyborczej na proporcjonalną. - Gruzińskie Marzenie nie poparło demokratycznego rozwoju kraju, nie poparło najważniejszego projektu - ocenił działacz opozycyjny Giga Makaraszwili.
Wydawało się, że rządząca partia Gruzińskie Marzenie była gotowa do poparcia zmiany systemu z mieszanego na proporcjonalny od przyszłego roku, kiedy w Gruzji mają odbyć się wybory parlamentarne - wskazał Reuters.
Zmiana miała początkowo nastąpić w 2024 roku, jednak opozycja zażądała, by wprowadzić ją wcześniej, jako że ordynacja proporcjonalna mogłaby utrudnić Gruzińskiemu Marzeniu utrzymanie kontroli w parlamencie - dodała agencja.
Parlament rozpoczął debatę nad zmianami w konstytucji w środę, ale niektórzy przedstawiciele partii rządzącej, którzy obawiali się, że zmiana systemu głosowania może kosztować ich utratę mandatu, odmówili udzielenia poparcia dla jej wprowadzenia.
Podczas czwartkowego głosowania za wprowadzeniem zmiany w konstytucji zagłosowało 101 deputowanych. Do jej przegłosowania koniecznych było 12 głosów więcej.
"Wypowiedzenie wojny własnemu narodowi"
Opozycja twierdzi, że głosowanie mogło być zaaranżowane przez lidera partii Bidzinę Iwaniszwilego. "Jako lider rządzącej siły politycznej potwierdzam moje poparcie dla zmiany na system proporcjonalny w 2020 roku i szczerze ubolewam, że do niej nie doszło" – przekonywał w oświadczeniu oligarcha.
- Gruzińskie Marzenie nie poparło demokratycznego rozwoju kraju, nie poparło najważniejszego projektu – ocenił działacz opozycyjny Giga Makaraszwili. - To wypowiedzenie przez Gruzińskie Marzenie wojny własnemu narodowi - dodał.
Na wyniki czwartkowego głosowania zareagował na Facebooku były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. - Wkrótce, 23 listopada, nadejdzie dzień św. Jerzego i naród gruziński powinien zjednoczyć się, dokonać pokojowej mobilizacji - powiedział Saakaszwili w zamieszczonym w mediach społecznościowych nagraniu, odwołując się do rewolucji róż z listopada 2003 roku.
- Zgodnie z oczekiwaniami Iwaniszwili wszystkich porzucił i oszukał. Ten reżim nie ma legitymacji, więc wszystko zależy od nas - dodał.
Autor: asty\mtom / Źródło: PAP