Greenpeace kwestionuje legalność dokonanego przez Rosjan abordażu jego statku "Arctic Sunrise", zatrzymania aktywistów i przetrzymywania ich bez postawienia zarzutów. Zażądano zwolnienia zatrzymanych.
Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej poinformował, że ekolodzy z organizacji Greenpeace, którzy w zeszłym tygodniu przeprowadzili protest na platformie Gazpromu, będą sądzeni niezależnie od obywatelstwa i że wszczęto przeciwko nim śledztwo pod zarzutem piractwa.
"Arctic Sunrise", zatrzymany 19 września na Morzu Barentsa przez straż przybrzeżną Rosji, przybył we wtorek do Murmańska. Był eskortowany przez rosyjskie służby od czwartku, kiedy to straż przybrzeżna Federacji Rosyjskiej przypuściła szturm z powietrza na jednostkę w pobliżu północno-wschodniego wybrzeża FR.
"Grupa osób, najprawdopodobniej związanych z organizacją Greenpeace, przypłynęła na pokładzie statku 'Arctic Sunrise' na platformę wiertniczą Prirazłomnaja, na którą próbowali się wspiąć. Ich nielegalna akcja została przerwana przez funkcjonariuszy straży granicznej" - głosi oświadczenie Komitetu.
Greenpeace oświadcza
Greenpeace podkreślił w wydanym we wtorek oświadczeniu, że jego aktywiści są w Rosji przetrzymywani bez postawienia zarzutów. Dyrektor wykonawczy Greenpeace International Kumi Naidoo powiedział, że oskarżanie ich o piractwo nie ma podstaw w prawie międzynarodowym. "Nie damy się zastraszyć i nie będziemy milczeć w związku z tak absurdalnymi oskarżeniami i żądamy natychmiastowego uwolnienia naszych aktywistów" - podkreślił. Poinformowano, powołując się na najnowsze informacje, że na pokład "Arctic Sunrise" wpuszczono we wtorek kilku dyplomatów z krajów pochodzenia zatrzymanych aktywistów i że do Murmańska zmierza również polski konsul. Dyrektor Greenpeace Polska Maciej Muskat wskazał, że "zeszłotygodniowy protest przeciwko planom prowadzenia odwiertów w Arktyce był zgodny z zasadą działania bez przemocy, którą kieruje się Greenpeace".
Apel o uwolnienie
Greenpeace podkreśla w oświadczeniu, że niezależni eksperci zgadzają się z jego opinią, iż abordaż "Arctic Sunrise" został dokonany nielegalnie, a rosyjskie władze złamały prawo międzynarodowe. Poinformowano również, że 50 organizacji pozarządowych podpisało apel o uwolnienie zatrzymanych. Greenpeace przytacza m.in. opinię eksperta ds. prawa międzynarodowego prof. Stefana Kirchnera, który wskazał, że "nazywanie piractwem działań, które nim nie są, może przynieść szkodę międzynarodowym staraniom na rzecz zwalczania tego zjawiska". Media rosyjskie cytują również innych ekspertów, uważających, że zarzut piractwa w odniesieniu do działaczy Greenpeace nie ma sensu. Także rosyjski oddział Greenpeace podkreśla, że "ze skrajnym niedowierzaniem" przyjął informację o wszczęciu śledztwa pod zarzutem piractwa. Wskazano, powołując się na analizy prawne, że nie można postawić takiego zarzutu "pokojowym aktywistom, którzy nie stosują przemocy".
Działacze z załogi "Arctic Sunrise" od kilku dni prowadzili na Morzu Barentsa protest przeciwko wydobyciu ropy naftowej w Arktyce. W środę dwóch ekologów, Szwajcar i Fin, wspięło się na należącą do koncernu Gazprom platformę i przywiązało się do niej linami. Obaj zostali zatrzymani. Próbując udaremnić środową akcję, rosyjscy strażnicy graniczni oddali w kierunku statku kilkanaście strzałów ostrzegawczych. Statek "Arctic Sunrise" pływa pod banderą holenderską. W sumie zatrzymano 27 ekologów z 18 krajów; wśród nich jest obywatel Polski Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu Gdańskiego.
Autor: mtom / Źródło: PAP