W Atenach i Salonikach w Grecji w sobotę doszło do zamieszek. Kilkuset uczestników marszu upamiętniającego 45. rocznicę krwawego powstania studentów przeciwko rządzącej wtedy tak zwanej juncie czarnych pułkowników starło się z policją.
Policja poinformowała, że w stolicy kraju około 300 osób zbudowało barykady, zza których rzucano w funkcjonariuszy koktajlami Mołotowa i kamieniami. W odpowiedzi policja użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. Na stacji metra w Atenach grupa napastników zaatakowała funkcjonariuszy policji. Osiem osób zatrzymano.
W Salonikach z policjantami starło się około 200 anarchistów.
Miejscowe media podają, że na ulice Aten w sobotę skierowano około 5 tysięcy policjantów.
Marsz pod ambasadę
Z okazji rocznicy stłumienia powstania zorganizowano również marsz pod ambasadę USA. Manifestacje takie organizowane są od upadku junty.
Część Greków uważa, że Stany Zjednoczone wspierały greckich pułkowników, którzy przejęli władzę i rządzili krajem w latach 1967-1974. Czołgi, które wjechały na teren ateńskiej politechniki, stłumiły powstanie studentów przeciwko wojskowej dyktaturze 17 listopada 1973 roku. Zginęły wówczas co najmniej 24 osoby, wiele zostało rannych.
Autor: ToL//now / Źródło: PAP