Powiedzieć o nim, że w czepku urodzony, to za mało. Pewien chiński rekrut ćwiczył rzut granatem. Zabrakło jednak celności, bo ten odbił się od ściany i wrócił. Mężczyzna przeżył dzięki swojemu dowódcy.
Man Xiaoguan ćwiczył w koszarach w Shenzhen, w chińskiej prowincji Guangdong. To był pierwszy trening rekruta. Przynajmniej pierwszy z użyciem prawdziwej broni.
Granat miał ustawiony na 3,5 sekundy. Rekrut rzucił... a granat wrócił. - W tym momencie miałem w głowie tylko pustkę, w sercu zaś słowo "to już koniec" - powiedział później żołnierz.
Życie uratował mu przełożony Huang Liming, podaje CCTV. - By być dobrym dowódcą, musisz obserwować rekruta, każde jego działanie, każdy ruch - mówi.
I faktycznie, na filmie z ćwiczeń widać, jak moment po odbiciu się granatu od wewnętrznej ściany bunkra, Huang łapie Mana i chowa się wraz z nim. Po chwili granat wybucha.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters