Strata kilku radarów dostarczonych Ukraińcom przez Amerykanów to nic strasznego - jest przekonany dowódca amerykańskich wojsk w Europie, gen. Ben Hodges. Jak tłumaczy, takie radary nie są niczym tajnym, a Rosjanie i tak mają podobne swoje. Mówiąc o wojnie w Donbasie, gen. Hodges stwierdził, że jedną z najcenniejszych lekcji jest to, że rosyjskie wojsko znacząco zmodernizowało swoje systemy walki elektronicznej.
W wywiadzie dla portalu Defense News gen. Hodges mówił głównie o sytuacji na Ukrainie i napiętych relacjach NATO z Rosją. Powtarzał przy tym stanowisko Sojuszu, że rosyjskie wojsko jest bardzo aktywnie w Donbasie i znacząco wspiera separatystów.
Stracone radary
Mówił też o sprawie utraconych przez Ukraińców kilku lekkich radarów artyleryjskich służących do wykrywania nadlatujących granatów moździerzowych. W ubiegłym roku kilkanaście z nich zostało dostarczonych przez amerykańskie wojsko jako wsparcie "sprzętem nieśmiercionośnym". Miały pomagać Ukraińcom w unikaniu ostrzałów separatystów.
Podczas ostatniej fazy walk w Donbasie w lutym, wycofujący się z okolic Debalcewego ukraińscy żołnierze porzucili kilka radarów, które potem triumfalnie pokazywali separatyści. Gen. Hodges jest jednak przekonany, że to nic strasznego, bo to żadna tajna technologia i Rosjanie sami produkują swoje radary. - Natomiast Ukraińcy bardzo je cenią. Stracili kilka, ale nadal mają dobrze ponad tuzin - stwierdził Amerykanin.
Obserwowanie jak radary działają w prawdziwych warunkach bojowych miało być ciekawą lekcją również dla NATO. - Nigdy nie byliśmy pod takim ostrzałem rosyjskiej artylerii jak teraz są Ukraińcy - stwierdził gen. Hodges.
Rosjanie walczą elektronicznie
Dowódca wojsk USA w Europie mówił też w wywiadzie, że wojna w Donbasie pozwoliła namacalnie stwierdzić, że Rosjanie dokonali znaczących postępów w rozwoju systemów walki elektronicznej. - Pokazali, że są w stanie praktycznie wyłączyć wszystko, co mają Ukraińcy w zakresie łączności - stwierdził. Problemy mają mieć też obserwatorzy OBWE, których drony mają być zakłócane.
- Tego nie może sprzęt, który zmontuje się w piwnicy - mówił generał i powtórzył, że nie można mieć wątpliwości co do tego, że rosyjskie wojsko działa w Donbasie. - Podczas swojej służby nie spotkałem się z wieloma sierżantami, którzy pozwoliliby swojemu podwładnemu zabrać ze sobą na przepustkę czołg albo wyrzutnię rakiet - ironizował Amerykanin.
Autor: mk\mtom / Źródło: Defense News
Źródło zdjęcia głównego: army.gov.au