Gdzie Rosja nie może, tam Berlusconiego pośle?

 
Berlusconi i Putin nie ukrywają swojej przyjaźniPAP/EPA

Prawie wszyscy europejscy politycy wyrazili swoje oburzenie rosyjską interwencją w Gruzji. Ale w Rzymie, jak na razie, jest cicho. W tej sytuacji rosyjski "Kommiersant" spekuluje, że pośrednikiem w ochładzających się kontaktach między Moskwą a Zachodem może zostać włoski premier Silvio Berlusconi.

Według moskiewskiej gazety, "Zachód rozpoczął już określone przygotowania do rozmów z Rosją". - W przyszły wtorek rozpocznie się europejskie tournee wiceprezydenta USA Dicka Cheneya. Ciekawa jest trasa jego podróży: Ukraina, Gruzja, Azerbejdżan i Włochy - pisze "Kommiersant".

Z tego dziennik wnioskuje, że "obecność Włoch na tej liście może oznaczać, że USA już zdecydowały, kto może być jedynym możliwym pośrednikiem między Zachodem i Rosją - najbliższy dla rosyjskiego kierownictwa zachodni lider Silvio Berlusconi".

Włoch ma zastąpić francuskiego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, który "ewidentnie ze swoją misją nie poradził sobie".

Idealny człowiek do roli łącznika

Berlusconi nie ukrywa swojej bliskiej przyjaźni z rosyjskim premierem Władimirem Putinem, który wciąż uznawany jest za faktycznego lidera Rosji. Jego dodatkowym atutem dla Rosji jest fakt, że Włochy przejmą w 2009 roku przewodnictwo w G8.

To właśnie Berlusconi - na swojej rodzinnej Sardynii - będzie gospodarzem przyszłorocznego szczytu tego elitarnego klubu skupiającego siedem najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosję.

Zdaniem "Kommiersanta", "nowy ład tak czy owak trzeba będzie określić", bo "całkowicie zrywać z Zachodem Moskwa nie zamierza, jednak rozmowy chce zacząć na swoich warunkach".

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA