Fala studenckich protestów we Francji przeciwko przyjętej ustawie o autonomii uniwersytetów rozszerza się. Do zamieszek doszło w m.in. w Paryżu, Tuluzie, Nantes i Marsylii. W strajkach i blokadach wzięły udział tysiące studentów.
W stolicy Francji, gdzie studenci maszerowali ulicami, doszło do przepychanek z policją. Potem około stu śpiewających demonstrantów wdarło się na tory jednego z głównych dworców pasażerskich i przez około 40 minut uniemożliwiało kursowanie pociągów, w tym superszybkiego TGV.
Ministerstwo Edukacji ocenia, że w nocy ze środy na czwartek akcje okupacyjne podjęło około dziesięć z 85 uczelni Francji. Studenci twierdzą, że objętych protestami placówek jest więcej. Tysiące młodzieży gromadzą się na kampusach, by zdecydować o dalszym przebiegu manifestacji. Główny związek studencki UNEF wzywa bowiem, by żacy przyłączyli się do demonstracji pracowników sektora publicznego, planowanej na 20 listopada.
Nowe prawo, któremu sprzeciwiają się studenci, pozwala na dofinansowanie szkół wyższych przez prywatnych inwestorów. Według strajkujących pogłębi nierówności finansowe między uczelniami. Studenci obawiają się, że ustawa może być pierwszym krokiem do likwidacji niektórych kierunków humanistycznych, które nie są atrakcyjne dla inwestorów. Premier Francji Francois Fillon odrzucił zarzut prywatyzacji uczelni i podkreślił, że przyszłoroczny budżet zakłada wyższe o prawie dwa miliardy euro kredyty dla francuskich uczelni.
Źródło: Reuters, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Reuters