Sejmowa komisja spraw zagranicznych poparła kandydaturę Anny Fotygi na polskiego ambasadora przy Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wcześniej była minister spraw zagranicznych została przez komisję gruntownie przesłuchana. Padły osobiste wyznania. - Usłyszeliśmy życiorys człowieka, o którym się mówiło, że jest tłumokiem, kuchtą, idiotką - mówiła Fotyga.
Kandydaturę Anny Fotygi poparło 13 posłów komisji, sześciu było przeciw. Z kolei czterech członków komisji wstrzymało się od głosu.
Zanim doszło do głosowania Anna Fotyga szeroko opowiadała o swoich poglądach na temat polityki zagranicznej Polski.
Między innymi oświadczyła, że nie ukrywa, iż kandydowanie przez nią na stanowisko ambasadora przy ONZ było "sugestią" prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dodała, że to pierwszy przypadek po 1989 r., kiedy były szef MSZ decyduje się na objęcie takiej funkcji. Przyznała, że nie była to dla niej łatwa decyzja.
Poraniona
- Można czuć się "głęboko poranionym", patrząc na obecną politykę zagraniczną Polski - stwierdziła.
Zdaniem szefowej polskiej dyplomacji za rządów PiS, aby realizować interesy naszego kraju w świecie trzeba nie ustępować, a przedkładać interes kraju nad własne ambicje. Krytykując sposób prowadzenia polityki zagranicznej Polski, Fotyga dała też wyraz dezaprobaty wobec przygotowywanej przez PO tzw. ustawy kompetencyjnej, która ma pozbawić prezydenta części uprawnień m.in w sferze polityki Polski względem UE.
Z kajecikiem nie do Kaczyńskich
Jak podkreśliła, gdy ona była ministrem, prezydent, premier i ona byli zgodni co do kierunku polityki zagranicznej i ją realizowali. Mogło to jednak przeszkadzać "wielu wywiadom na świecie" - dodała Fotyga.
Była szefowa polskiej dyplomacji oceniła, że wówczas "trzy osoby w państwie" odpowiedzialne konstytucyjnie za politykę zagraniczną "myślały podobnie". Podkreślała, że aby polska polityka była jednolita, ona sama nie musiała wcale jeździć "dwa razy dziennie z kajecikiem" do prezydenta Lecha Kaczyńskiego i "trzy razy dziennie" do Jarosława Kaczyńskiego.
Padły też słowa żalu. Była minister mówiła o tym, że nazywano ją kuchtą lub idiotką. Jej zdaniem, to samo próbuje się cały czas mówić o byłym premierze Jarosławie Kaczyńskim, jak i obecnym prezydencie.
Polska nie musi być liderem
Była minister wyraziła też opinię, że aby prowadzić dobrą politykę zagraniczną, trzeba wrócić do przesłania "Solidarności" do narodów Europy Środkowo-Wschodniej. Wynika z niego, że Polska nie musi być liderem tych narodów, ale powinna reprezentować ich interesy, a nie być totumfackim wielkich. Dodała, że chciałaby realizować taką politykę w ONZ.
Anna Fotyga mówiła również o Organizacji Narodów Zjednoczonych. Była minister powiedziała, że mimo swych problemów pozostaje ona najważniejszą organizacją międzynarodową. Jednak zdaniem Fotygi niektóre projekty reformy ONZ mogą osłabić naszą rolę w tej organizacji, więc Polska powinna ostrożnie podchodzić do ewentualnej reformy.
Kandydatka na ambasadora powiedziała również, że Karta Narodów Zjednoczonych jest ciągle uniwersalną podstawą ładu międzynarodowego, chociaż wielu członków ONZ postuluje jej reformę. Zdaniem byłej minister, Polska jako jeden z pierwszych członków ONZ, powinna odegrać aktywną rolę w tym procesie.
Anna Fotyga dodała, że jest bardzo zainteresowana dyskusją na temat reformy światowego ładu gospodarczego, do której dojdzie, jej zdaniem, właśnie na forum ONZ.
Na prośbę prezydenta
O kandydaturze Anny Fotygi na stanowisko ambasadora przy ONZ szef MSZ Radosław Sikorski poinformował na początku marca. Przyznał wówczas, że nominacji tej dokonuje "na prośbę" Lecha Kaczyńskiego i przekonywał, że stanowisko prezydenta jest dla niego "zawsze bardzo ważne".
Źródło: TVN24, IAR