Eksplozja w podziemiach dworca autobusowego Port Authority w Nowym Jorku była próbą zamachu terrorystycznego - poinformował w poniedziałek na konferencji prasowej burmistrz tego miasta Bill de Blasio. Dodał, że wybuch spowodowało urządzenie o prostej budowie. Lekko ranne zostały w sumie cztery osoby.
Do eksplozji doszło w podziemiach dworca autobusowego Port Authority w pobliżu Times Square w godzinach porannego szczytu, krotko po godzinie 7. lokalnego czasu (13. w Polsce).
Wywołał ją prowizoryczny ładunek wybuchowy przyczepiony za pomocą rzepów i plastikowych zapinek do pasa 27-letniego obywatela Bangladeszu, Akayeda Ullaha. W wyniku wybuchu 27-latek został ranny w brzuch, ma też oparzenia.
Mężczyznę zatrzymano. Policja w poniedziałek przeszukiwała jego dom na Brooklynie.
Ullah pochodzi z miasta Chittagong w Bangladeszu, w USA ma status rezydenta - poinformowała policja. Nie był karany. Po raz ostatni odwiedził kraj pochodzenia 8 września. Mężczyzna w latach 2012-2015 pracował jako kierowca taksówki i limuzyny, ale jego uprawnienia wygasły.
Pytana, czy sprawca miał związki z tak zwanym Państwem Islamskim, policja poinformowała, że "wygłosił oświadczenie", ale nie przyznał się do takich powiązań.
Amatorski ładunek wybuchowy
Policja poinformowała, że eksplozję wywołał improwizowany ładunek wybuchowy - rurobomba, którą napastnik przymocował w pasie. Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo stwierdził, że ładunek wybuchowy był "amatorski". W rozmowie z telewizją CNN powiedział, że napastnik był "niezadowolony" z życia. Miał zbudować bombę dzięki filmom instruktażowym zamieszonym w internecie.
Burmistrz miasta Bill de Blasio oświadczył, że zatrzymany prawdopodobnie działał sam. Jak dodał, była to "próba zamachu terrorystycznego". Wyjaśnił, że ładunek, który eksplodował był prosty w budowie.
W wybuchu lekko ranne zostały trzy inne osoby, w tym policjant, które znalazły się w pobliżu napastnika.
"Wszyscy byli przerażeni, biegli i krzyczeli"
Moment eksplozji został zarejestrowany przez kamery monitoringu. Na filmie opublikowanym przez nowojorski tabloid "New York Post" widać dym i leżącego mężczyznę. Zdjęcia z kolei przedstawiają skutego, leżącego na ziemi napastnika, z odwróconą twarzą, poszarpanymi ubraniami i poparzeniami tułowia.
Do eksplozji doszło w tunelu łączącym stację metra Times Square i dworzec autobusowy.
Agencja Reutera dotarła do jednego ze świadków eksplozji.
- Ludzie przepychali się na schodach, żeby się wydostać - relacjonował Diego Fernandez. - Wszyscy byli przerażeni, biegli i krzyczeli - opowiadał.
Pochodząca z Pensylwanii Alicja Wlodkowski siedziała wtedy w restauracji w terminalu. - Nagle zobaczyłam grupę ludzi, około sześciu osób, które biegły. Kobieta upadła. Nikt nawet się nie zatrzymał, by jej pomóc, bo byli spanikowani - wspominała.
Biały Dom przekazał, że prezydent USA Donald Trump został powiadomiony o eksplozji w Nowym Jorku.
Zamknięty dworzec, nie kursowało metro
Dworzec autobusowy był rano lokalnego czasu zamknięty, nie kursowało metro. Po kilku godzinach wszystko wróciło do normy.
Agencja Reutera pisze, że w grudniu do Nowego Jorku przyjeżdża wielu turystów na zakupy oraz by zobaczyć ogromną choinkę przy Rockefeller Center.
Port Authority Bus Terminal to największy dworzec autobusowy w USA, który rocznie obsługuje ponad 65 milionów pasażerów. Dziennie obsługuje siedem tysięcy autobusów. Ma 223 perony.
Z kolei ze stacji metra Times Square każdego dnia korzysta ponad 200 tysięcy podróżnych. To stacja obsługująca największą liczbę pasażerów.
Autor: pk/kg / Źródło: PAP, tvn24.pl, Reuters, ABC7