Obawiam się, że patrzymy dopiero na pierwszą fazę kryzysu, który rozgrywa się na peryferiach Sojuszu, dlatego zwrócenie uwagi Stanów Zjednoczonych na Europę Środkową i Północną będzie długoterminowe - mówił w TVN24 Biznes i Świat Andrew Michta, analityk Center for European Policy Analysis. Komentując kryzys na Ukrainie i działania Rosji w regionie ocenił, że "nie ma w kartach" umowy, która sprawiłaby, że Władimir Putin zechciałby obecny konflikt zakończyć na tym etapie.
Michta podkreślił, że Biały Dom po latach poświęconych na przenoszenie zainteresowania w kierunku Azji Południowo-Wschodniej "w końcu" zauważył, że Europa nie jest "regionem tak bezpiecznym, jak zakładano".
Ameryka przejrzała na oczy. Widzi Rosję inaczej
- To znak, że Ameryka chce przewodzić w Sojuszu Północnoatlantyckim, a to ważne, bo NATO bez jej udziału nie może działać w sposób efektywny - stwierdził ekspert. Michta zwrócił uwagę na to, że USA i Europa "razem dominują w sferze globalnej" i "są sobie potrzebne do utrzymania liberalnego porządku w świecie, któremu teraz zagroziła Rosja, rozrywając, dzieląc istniejący kraj".
Zdaniem analityka w Białym Domu w ostatnich tygodniach dokonuje się zmiana "nie odpowiadającego rzeczywistości sposobu widzenia Rosji na o wiele bardziej realistyczne spojrzenie na to, czym jest Rosja Władimira Putina".
Rosji nie interesują ugody. Kolejny Kazachstan?
Zdaniem Andrew Michty oddzielnym problemem od relacji Zachodu wzglęm Rosji są przesłanki, jakimi kieruje się Władimir Putin. Ten - jak powiedział gość TVN24 Biznes i Świat - być może na dobre "uwięził się w tym co zaczął; w nacjonalistycznym rozkołysaniu Rosji".
- Pobudzenie polityki neoimperialnej w tej chwili będzie mu trudno powstrzymać, nawet jeśli sam będzie tego chciał - uznał Michta, przestrzegając, że żaden rodzaj umowy, jaki mógłby zakończyć na tym etapie działania Rosji we wschodniej Europie "nie znajduje się w kartach".
W tej chwili zagrożone są w oczywisty sposób Gruzja, Mołdawia i wschodnia Ukraina, "która jest w krytycznym momencie". Co więcej - jak ocenił Michta - wkrótce podobne ruchu Rosji będzie można zobaczyć w Kazachstanie, który ma bardzo duży odsetek ludności rosyjskiej. Oczywiście "największym testem dla NATO" byłoby wymierzenie jakiegokolwiek ruchu w kierunku Estonii i Łotwy - dodał.
Putin wrócił do XIX wieku, a nie zimnej wojny
Michta podkreślił, że uznawanie okresu, do jakiego być może zbliżają się w sferze dyplomacji Rosja i Zachód mianem zimnowojennego, "zamazuje analizę sytuacji". - Zimna wojna miała mocny element ideologiczny i charakter globalny - powiedział - tymczasem "to, co się teraz dzieje to próba ponownego zdefiniowania państwa rosyjskiego jako państwa imperialnego".
- Jeszcze przez dłuższy czas będą (te konflikty - red.) miały charakter regionalny", choć wcale nie jest powiedziane, że nie zaważy to na równowadze światowego porządku - uznał.
- Nie używałbym więc porównań do zimnej wojny. Oglądając przemówienie Władimira Putina włączającego Krym do Rosji miałem wrażenie, że słucham raczej czegoś w stylu XIX-wiecznej historii Rosji - zakończył.
Autor: adso//gak / Źródło: TVN24 Biznes i Świat