- Nie mam wątpliwości, że wczoraj przyszedł zakaz nadawania przez zachodnie media - powiedział reporter TVN24 na Krymie Tomasz Mildyn i opowiedział o incydencie, do jakiego doszło w sobotę rano. Kłopoty mieli też dziennikarze CNN.
Kiedy dziś rano reporter i operator kamery byli gotowi do wejścia "na żywo" dla TVN24, rozległo się pukanie do drzwi. Dziennikarze je zlekceważyli, więc po kilku minutach obsługa hotelu sama je sobie otworzyła. - Zabroniono nam nadawania, mówiąc, że jeżeli będziemy dalej to robić, to zostaniemy z hotelu wykwaterowani - relacjonował reporter. Mildyn wyjaśnił, że ekipa TVN24 w hotelu w Symferopolu "czuje się bezpiecznie", ale przezornie nadaje teraz relacje z ulic miasta.
"Zabroniono nam nadawać"
Z identyczną sytuacją w hotelu spotkała się ekipa CNN.
- Napięcie jest wielkie nawet tutaj, w naszym hotelu. Całkiem niedawno przyszli do nas zarządcy tego miejsca i zakazali nam stąd nadawać. Zdawało się, że nie są zadowoleni z tego, co przekazujemy - mówiła w relacji dla CNN. - Dlatego relacjonujemy teraz z naszego pokoju, a nie z balkonu. Wiemy więc, że z pewnością wywierana jest tutaj presja, czy to ze strony krymskiego parlamentu, który jest bardzo prorosyjski, czy to ze strony milicji - dodała.
Reszka: biją dziennikarzy, niszczą sprzęt
Wcześniej Paweł Reszka, korespondent "Tygodnika Powszechnego" powiedział na antenie TVN24, że na krymskich ulicach robi się coraz bardziej niebezpiecznie.
- Cały czas są incydenty z udziałem dziennikarzy. Ciągle dostajemy wiadomości, że ktoś został pobity, że został zniszczony sprzęt. Sytuacja jest groźniejsza niż była, na pewno idzie to w kierunku gorszego - ocenił w rozmowie z TVN24.
Autor: pk\mtom\kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24