Dwanaście osób, a wśród nich dzieci, zostało rannych w wypadku polskiego autokaru w Rumunii. Nie ma ofiar śmiertelnych. Wiadomość dostaliśmy na platformę Kontakt TVN24. Informację potwierdził konsul RP w Bukareszcie. - Zawinił pędzący zbyt szybko kierowca ciężarówki jadącej z naprzeciwka - informuje rumuńska policja.
- Wszystkie poszkodowane w wypadku dzieci opuściły już szpital - informuje tvn24.pl pracownica polskiej ambasady w Bukareszcie - Ubezpieczyciel wysłał już autokar, który przywiezie je do Polski - dodała.
Według informacji pracowników ambasady, jedno z dzieci miało ubezpieczenie, uwzględniające powrót samolotem. - Dziecko zostanie przewiezione w towarzystwie pani konsul na lotnisko do Bukaresztu, skąd przyleci do Polski - wyjaśnia pracownica polskiej ambasady.
Zawiniła pogoda i brawura
Do wypadku doszło wczesnym rankiem w miejscowości Saliste koło Sibiu w Rumunii. Polacy jechali na wakacje do Warny w Bułgarii.
Według naszego internatuty, naczepa TIR-a zawadziła o przód autokaru. Jak ustalono, z naprzeciwka jechała ciężarówka z arbuzami prowadzona przez młodego kierowcę. Prawdopodobnie zła pogoda spowodowała, że tył ciężarówki zarzuciło i doszło do uderzenia w autokar.
Rumun jechał zbyt szybko
Informacje te potwierdza rumuńska policja. - Winę ponosi kierowca ciężarówki, który nie dostosował prędkości do trudnych warunków na drodze - poinformował TVN24 Lucian Tarnu z rumuńskiej policji - padał ulewny deszcz, a wypadek zdarzył się na niebezpiecznym zakręcie - dodał Tarnu.
Autokarem jechały 52 osoby. 44 z nich to dzieci i młodzież w wieku 13-16 lat. Ranni trafili do szpitala w Sibiu, gdzie lekarze udzielają im pomocy. Odnieśli tylko lekkie obrażenia, takie jak otarcia i złamania. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Najciężej ranny został kierowca autokaru - ma złamaną rękę i nogę. Na miejscu trwa jeszcze akcja ratunkowa.
- Dwie osoby były uwięzione we wraku autobusu - kierowca i przewodnik wycieczki. Po zderzeniu nie byli w stanie wydostać się z autokaru - relacjonuje w TVN24 rumuński ratownik Valentin Salomiu - Akcja ratunkowa trwała godzinę.
"Autokar był kontrolowany"
Jak zapewnił rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, autokar wiozący młodzież przeszedł we wtorek rano w Świdniku rutynową kontrolę techniczną. - Policjanci stwierdzili, że pojazd był w pełni sprawny - podkreślił. Jak dodał, autokar był całkiem nowy - pochodził z 2006 roku. Zapewnił też, że policja na bieżąco zbiera wszystkie informacje o wypadku. - Bezpieczeństwo naszych turystów za granicą jest dla nas bardzo ważne - zaznaczył.
Jak powiedziała polska konsul w Rumunii Anna Zalewska, według wstępnych ustaleń polski kierowca nie ponosi winy za wypadek. Konsulat RP w Bukareszcie jest w stałym kontakcie z policją i szpitalem, w którym przebywają ranni.
Informacje przez telefon
Informacje o wypadku można uzyskać pod numerem telefonu MSZ - (22) 523 90 09. Uruchomiony został też specjalny numer w Ambasadzie RP w Bukareszcie - 0040 213082289.
Kolejny wypadek polskiej wycieczki
Dzisiejszy wypadek to już kolejna tragedia polskiego autokaru za granicą tego lata. W piątek autokar wiozący polskich turystów z wakacji w Bułgarii wpadł do rowu w okolicach miejscowości Indija, 20 km od Belgradu, stolicy Serbii. Zginęło sześć osób, w tym dwoje dzieci, a ponad 40 osób zostało rannych. (CZYTAJ WIĘCEJ)
Większość poszkodowanych wróciła już do kraju - część rządowym samolotem w sobotę, osiem osób - we wtorek po południu. W szpitalu w Nowym Sadzie pozostaje jeszcze pięć osób.
We wtorek minął rok od tragicznego wypadku pod Grenoble, w którym zginęło 26 osób.
jk,eq/mlas
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24